13 lutego w Gminnym Centrum Kultury i Promocji w Kobylnicy Caritasowskie WTZ-y obchodziły rocznicę powstania. Razem z 25 podopiecznymi placówki oraz ich rodzinami, rocznicę świętowali przedstawiciele Caritas, samorządu, organizacji społeczno-opiekuńczych, a także kadra.

– Pamiętam, że gdy przejeżdżałem przez Sycewice, przy plebani stał budynek przeznaczony do wyburzenia. Wtedy powstała myśl, by wykorzystać go i dostosować do osób niepełnosprawnych – przypominał ks. Tomasz Roda, dyrektor Caritas diecezji, podkreślając dobrą współpracę lokalnych władz i organizacji, które przyczyniły się do powstania ośrodka.

Jak bogaty w inicjatywy był ten rok dla niepełnosprawnych, z których większość wcześniej rzadko wychodziła za próg swojego domu, można było się przekonać podczas prezentacji multimedialnej: nie tylko rozwinęli oni swoje talenty w ramach 5 pracowni tematycznych, ale też z medalami wracali z zawodów sportowych, uczyli się łowić ryby pod okiem profesjonalnych wędkarzy, prezentowali się artystycznie, brali udział w wycieczkach i w pielgrzymce osób niepełnosprawnych.

Jak zauważa terapeuta Stanisław Matusik celem pracy z osobami niepełnosprawnymi jest to, by pomóc im samodzielnie funkcjonować w społeczeństwie. Że to się udaje, potwierdza Małgorzata Oszmiańska, kierownik WTZ: już dwoje niepełnosprawnych opuściło mury placówki, ponieważ znalazło pracę. – Widzimy, że nasi podopieczni otwierają się na innych, potrafią pokazać piękno, które mają w sobie – stwierdziła. Pani kierownik zauważa, że zapotrzebowanie w powiecie na taką opiekę jest dużo większe niż możliwości WTZ-ów. Stąd plany, by w przyszłym roku stworzyć pracownię dla kolejnych 5 osób.

Małgorzata Kotlęga, mama niepełnosprawnej Pauliny, docenia zaangażowanie terapeutów i szacunek, jakim darzą swoich podopiecznych. To motywuje ją, by bardziej zaangażować i zintegrować środowisko rodziców. I chodzi nie tylko o pomoc w akcjach, ale też o troskę o ich samych, np. stworzenie możliwości do rozmowy o problemach wychowawczych czy zorganizowanie wspólnego wypoczynku, choćby w posiadłości któregoś z nich. – Chcemy się rozwijać, dać coś więcej od siebie, żeby to naprawdę była jedna wielka rodzina – powiedziała.