ŚRODA II TYGODNIA OKRESU WIELKANOCNEGO
11 kwietnia 2018
Propozycja homiletyczna:
Rozważania pod hasłem “Na obrzeżach społeczeństw” – cz. 3.
W Tygodniu Miłosierdzia przyglądamy się działaniom dotyczącym najuboższych tego świata. Papież Franciszek, mówiąc o miłosierdziu, ma w pamięci historie zaczerpnięte z życia takich ludzi i wielokrotnie się do nich odwołuje. Przypomina o działaniach kapłanów takich jak ojciec „Pepe” Di Paola, który pracuje w Argentynie na obrzeżach cywilizacji – wśród mieszkańców nieformalnych osiedli na skraju wielkiego i bogatego miasta, jakim jest Buenos Aires. Grupy ludzi znajdują tam schronienie w tymczasowej zabudowie wzniesionej z przypadkowych materiałów, żyjąc w skrajnym ubóstwie i w nieustannym zagrożeniu wysoką przestępczością. Tak zwane villas miseria przypominają brazylijskie fawele.
Działalność ojca José Maríi „Pepe” Di Paoli będzie nam towarzyszyć w kolejnych dniach 74. Tygodnia Miłosierdzia. Ten kapłan kontynuuje drogę wcześniejszych księży udających się do takich miejsc m.in. po to, aby wspierać walkę ludzi z marginesu o ich podstawowe potrzeby, jakimi są kanalizacja, światło elektryczne i szkoły.
Dzisiaj Di Paola stwierdza: „Rozwijanie w sercu villas wątku chrześcijańskiego życia, które uchroni egzystencję dzieci i młodzieży od naporu narkotyków i marginalizacji – to moje zadanie”. Zaraz też dodaje: „Jestem bardzo wdzięczny Franciszkowi za jego przesłanie, a nade wszystko za jego wołanie o Kościół ubogi i dla ubogich. Również na Północy świata są różne Południa i wiele okazji do dawania świadectwa «Kościołowi wychodzącemu»”. Ojciec Pepe pytany, czego się nauczył z biegiem lat od zamieszkujących villas miserias, odpowiada: „Pierwszą odpowiedzią, jaką daje życie w faweli, jest bezinteresowność, która jest dokładną odwrotnością wyzysku. Tylko bezinteresowność pozwala walczyć o inne jutro, nie dopuszczając, by smutny rytuał nienawiści zniszczył smak życia i stosunki międzyludzkie, a wraz z nimi wszelką nadzieję. Bezinteresowność jest fundamentem wspólnego budowania i szukania rozwiązań w dniu dzisiejszym. Innym ważnym aspektem jest to, że wyzwolenie od bólu i biedy już się zaczyna w villas miserias, pokonując wyobcowanie i rezygnację, indywidualizm i zobojętnienie. Wszyscy możemy uczyć się od villeros religijności i solidarności. W villas uczucia religijne są pożywieniem codziennym: agnostycyzm tu nie istnieje, wszyscy, choć różnych wyznań, mają uczucia religijne” (cyt za: @PerezSilvina).
Zasadniczy element, który spaja misję ojca Pepe, to przede wszystkim chęć włączenia, wręcz przyciągnięcia innych do wspólnoty oraz stwarzanie na to wielu szans. To działanie nabiera szczególnego znaczenia w kontekście nie tylko zagrożeń, z którymi borykają się obecnie młodzi ludzie, lecz także zapobiegania przyszłym problemom. Chodzi o to, aby stworzyć młodzieży przestrzenie schronienia i jednocześnie pozytywnego oddziaływania na ich przyszłość. To wielka sztuka wychowania do otwartości na pozytywne ideały, a wszystko zaczyna się od prostej obecności i wspólnego spędzania czasu, przeżywania braterstwa podczas spotkań i wyjazdów. Daje to możliwość zapobiegania niebezpieczeństwom, wymieniania doświadczeń oraz edukowania o najbliższym otoczeniu, a także budowania patriotycznej postawy w swojej małej ojczyźnie. Każdy odnajduje zadanie dla siebie – od organizacji spotkań lub wypoczynku dla dzieci i młodzieży, aż po akcję ewangelizacyjną, prowadzenie spotkań również daleko poza swoim miastem czy stwarzanie miejsc pracy dla młodych bezrobotnych.
Nie bez znaczenia pozostaje praca resocjalizacyjna skupiona w ośrodkach takich jak Hogar de Cristo, gdzie dom jest traktowany „nie jako ośrodek resocjalizacyjny dla uzależnionych, ale jako miejsce towarzyszenia, gdzie próbuje się nawiązać przyjacielskie relacje z tymi, którzy zażywają narkotyki, aby im pomóc odbudować własną historię” (s. 62).
W tej działalności nie brakuje pomocników, którzy włączają się w poszczególne dzieła. Muszą przy tym pokonać wiele nieufności i przejść ponad niejednym lokalnym konfliktem. Jedna z prowadzących korepetycje szkolne, Macarena Silva, daje świadectwo swojego odkrycia: „Ludzie byli nieufni, nie wierzyli nam. Wielu zamykało przed nami drzwi, nie zdobyliśmy ich zaufania. Później dopiero zdali sobie sprawę, że naprawdę tam chcemy pracować, zrobić z nimi coś nowego. Teraz otrzymujemy miłość, towarzystwo i wsparcie. Możemy liczyć na bardzo wielu wolontariuszy w dzielnicy” (s. 65).
Wielu nie wierzyło w to, że w dzielnicy La Cárcova powstanie szkoła, o której marzył Di Paola. Dzisiaj już trzeci rok funkcjonuje tam Szkoła Rzemiosł i Zawodów bł. Oscara Romero i właśnie powstaje jej pierwsza filia. Ojciec Pepe podkreśla: „Chcemy pokazać młodym, że istnieją różne możliwości. Do tej pory ich nie mieli. Zbierali na ulicach kartony, aby je potem sprzedać albo przetworzyć w coś innego. Tutaj natomiast mogą nauczyć się zawodu i otworzyć przed sobą nowe możliwości” (s. 67). Szkoła oferuje między innymi naukę gastronomii, dziennikarstwa, elektrotechniki, sędziostwa sportowego, a także naukę czytania i pisania. Prowadzone tam programy rozwoju sportowego nie tylko podnoszą ducha wspólnoty, lecz także stają się dla młodych ludzi sposobem na wdrożenie pozytywnych zachowań, takich jak szacunek, współpraca, relacje społeczne, przyjaźń, dobra rywalizacja, praca zespołowa i koleżeństwo.
Hasło ojca Pepe to proste słowa: „Modlić się, pracować i milczeć”. W nich zawiera się nie tylko plan duszpasterski, lecz także głęboka analogia do benedyktyńskiej zasady ora et labora, która kształtuje od wieków wspólnoty Kościoła i staje się dzisiaj wyzwaniem dla nowych pokoleń.