CZWARTEK II TYGODNIA OKRESU WIELKANOCNEGO
12 kwietnia 2018
Propozycja homiletyczna:
Rozważania pod hasłem “Na obrzeżach społeczeństw” – cz. 4.
W kolejnym już rozważaniu Tygodnia Miłosierdzia przytoczmy znowu przykład ojca Pepe. Warto sięgnąć do jego świadectwa, jakie zawarł w wywiadzie z Cristiną Guarnieri. Na pytanie o chwile związane z otrzymaniem skierowania do najuboższych odpowiada: „Kiedy dotarłem do pierwszej villi, miałem już za sobą doświadczenie ośmiu, dziewięciu lat spędzonych w zwykłych parafiach, co (…) było bez wątpienia bardzo pozytywne. Wydawało mi się, że dwa aspekty mojego charakteru – powołanie do pracy z ubogimi w ogólności, a w szczególności z młodymi – mogły znaleźć wyraz w jednym i tym samym miejscu, to jest w villi. Tam bowiem istnieje podwójna rzeczywistość: można pracować z młodymi ludźmi w kontekście ubóstwa, wykluczenia, odsunięcia na margines” (s. 93-94). Jak się okazało, dla Di Paoli pojawienie się w nowej parafii stanowiło również zaskoczenie, bo zauważa: „Bardzo dobrze pamiętam ten pierwszy raz. To było jak przejście na drugą stronę ulicy i zderzenie się z miejscem, które zdawało się leżeć w odległości co najmniej tysiąca pięciuset kilometrów! Różnica między jedną a drugą stroną drogi była naprawdę przepastna. Stroje, zwyczaje, formy, muzyka, sposób modlitwy – wszystko się zmieniało po zwykłym przejściu na drugą stronę ulicy” (s. 96-97). Jak okazało się z czasem, ta praca trwa już kilkanaście lat.
Spotkanie z ludźmi w parafii w villa 21 na obrzeżach wielkiego miasta wywarło jednak na ojcu Pepe pozytywne wrażenie, ponieważ dodaje: „Ludzie są wspaniałomyślni. Groźby, jakie otrzymywałem, pochodziły z zewnątrz, od osób, które być może miały jakeś interesy wewnątrz villi, ale które żyły poza nią. Prawdę mówiąc, mieszkańcy villi mnie bronili, zmobilizowali się razem, aby stanąć po mojej stronie. Villa 21 ocaliła mi życie” (s. 101). Chodzi tu zwłaszcza o wydarzenia związane z walką przeciw narkomanii oraz z domaganiem się penalizacji narkotyków przez szereg duszpasterzy.
Ojciec Pepe podkreśla, że charakter pracy kapłanów takich jak on ewoluował: „Dziś walka jest inna. W tym kontekście marginalizacji, niedoboru pracy i wielu innych dramatów, które prowadzą do skrajnych sytuacji w życiu villi, widzimy, jak bardzo wpływa to na egzystencję i nadzieję dzieci oraz młodzieży; stąd wyzwanie pracy na polu narkomanii. Nie występujemy przeciwko handlarzom, ale działamy na polu profilaktyki, wynajdując i planując zajęcia dla dzieci i młodzieży. (…) Młodzi z tych dzielnic są bardzo ubodzy. Nie mają pracy i nie chodzą do szkoły, a zderzenie z narkotykami okazuje się dla nich śmiertelne. Pierwszym działaniem, jakie trzeba podjąć, jest zmiana perspektywy. (…) Dzielenie życia z mieszkańcami villi jako sąsiedzi pozwala mieć inne spojrzenie na to, co się tam dzieje. Dla nas ci pierwsi [duszpasterze] curas villeros są wzorami kapłanów, na których powinniśmy patrzeć, kapłanami, którzy dali głos tym, co głosu nie mieli” (s. 114-115). Te słowa odzwierciedlają styl życia Di Paoli, który w autentyczny sposób realizuje zasady ewangeliczne nie tylko w sferze prywatnej, lecz także w społecznej oraz wychodzi z nimi do strefy publicznej.