Mieliśmy ideę, by tego dnia połączyć pokolenia: dzieci seniorom, seniorzy dzieciom. Dzieci przygotowały występy, seniorzy również zadeklarowali, że coś zorganizują. I udało się – mówi Katarzyna Piasecka, opiekunka grupy seniorów i wychowawczyni dzieci w świetlicy koszalińskiej Caritas.
Spotkanie rozpoczęły dzieci. Czterdziestoosobowy chór maluchów zaśpiewał piosenki przeplatane wierszykami. Niektóre wywoływały u słuchaczy wzruszenie, inne salwy śmiechu. Dzieci wręczyły przybyłym róże oraz własnoręcznie wykonane laurki, a na koniec była niespodzianka w postaci trzech tortów, wykonanych poprzedniego dnia w ramach zajęć na świetlicy.
Zgodnie z obietnicą emeryci odwdzięczyli się w podobny sposób. Wystąpił chór Koszalin Canta w kameralnym składzie, duet gitarowo-wokalny panów Ryszarda i Andrzeja. Podniosłą atmosferę rozładowała poetka Regina Adamowicz z Bractwa Literackiego w Koszalinie. Zadeklamowała kilka własnych wierszy, traktujących starość z przymrużeniem oka.
Wnuki Jadwigi Jędruch mieszkają poza Polską, dlatego starsza pani ucieszyła się, że dzieci ze świetlicy potraktowały ją jak własną babcię. Emerytka nie szczędzi im ciepłych słów: Zawsze mówię im: jesteście kochane. Pracowałam w szpitalu jako pielęgniarka na Oddziale Dziecięcym, dlatego bardzo lubię dzieci.
Codziennie przychodzi na spotkania domu seniora. Odkąd rok temu zaprosiła ją tu koleżanka, nie opuszcza ani dnia. Od razu mi się tu spodobało, podniosło na duchu. Zamiast siedzieć w domu, przebywam z rówieśnikami i… młodnieję. Wnuki wychowałam, muszę zrobić coś dla siebie – mówi. Jest nie tylko zadbana, umalowana, dobrze ostrzyżona, ale też wysportowana. To zasługa pani Kasi, która prowadzi z nami zajęcia gimnastyczne. Mamy też gimnastykę dla umysłu: gry planszowe, zabawy, śpiewanie. Szybko mija tych parę godzin. Poznałam tu wielu nowych ludzi – cieszy się.
Do fryzjera? Każda babcia powinna się wybrać – radzi pani Jadwiga. Takie rzeczy są nam potrzebne, bo czujemy się w tym wieku już trochę zużyci, nie ma na to rady. Wszystkim starszym osobom polecałabym, żeby wybrały się na zajęcia w podobnej placówce; ja od razu poczułam się tu lepiej fizycznie i psychicznie. Przyjście tu bardzo mobilizuje: muszę się odpowiednio ubrać, uczesać, umalować. Nie ma co siedzieć w domu i snuć się po pustych pokojach w szlafroku.
Dom dziennego pobytu Caritas działa od poniedziałku do piątku w godzinach 9-13. Obecnie mamy 9 emerytów, niektórzy z nich to osoby samotne, pozostawione same sobie, od których odwróciły się rodziny – stwierdza K. Piasecka. Staramy się, by zapomnieli o dolegliwościach starości. Mamy gimnastykę, zajęcia rekreacyjno-sportowe, gry intelektualne, kącik kucharski, w planach mamy wyjścia na zewnątrz, na Górę Chełmską, wycieczkę do Kołobrzegu. W ramach spotkań jest śniadanie i deser oraz częściowo płatny obiad.
Opiekunka zapewnia, że dom dziennego pobytu pomieści więcej osób i można dołączyć do grupy. Mamy tu panią Marię, która jest nieśmiała i z tego powodu długo nie mogła się zdecydować na przyjście do nas. Ale kiedy już tu trafiła, od razu poczuła się dobrze. Dziś mówi, że nie zamieniłaby nas na nikogo innego.
Seniorzy dbają o to, by codzienne wspólnie spędzone godziny miały też wymiar duchowy. O godz. 11 odmawiamy Koronkę. Bez względu na to, czy jesteśmy w trakcie jakichś zajęć czy nie, Koronka zawsze jest. Dbamy też o znajomości z innymi rówieśnikami. Nawiązaliśmy kontakt z ośrodkiem wsparcia Złoty Wiek. Jest ich więcej niż nas, mają dużo talentów. Już dwukrotnie gościliśmy się nawzajem, dobrze spędziliśmy razem czas i postanowiliśmy, że będziemy się odwiedzać regularnie – zapewnia K. Piasecka.
Opiekunkę seniorów cieszy, że podopieczni nie chcą stąd wychodzić. Mówią, że najgorszy czas w tygodniu to dla nich weekend, bo muszą zostać sami w domu. Gdy tylko przychodzi poniedziałek, przylatują jak skowronki. Jest im tu po prostu dobrze.
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Matejek