„Było cudownie! Pierwszy raz przeżyłam takie coś jak tam!” – napisała mi Madzia już po powrocie do domu. „Nie pamiętam, kiedy ostatnio spotkałam takich fajnych ludzi jak w Dąbrowicy. Wszyscy byli pełni optymizmu, weseli. Z każdym można było się zaprzyjaźnić, nikt nie patrzył na mój wiek (a byłam jedną z najmłodszych), co mnie mile zaskoczyło” – wtórowała jej Martyna. „Najprawdopodobniej gdyby nie Wy, to w życiu nie zobaczyłabym i nie poczuła, że Jezus mnie kocha” – podsumowała Iza.
Powyższe cytaty są tylko fragmentami z wypowiedzi Wolontariuszy CAL, o które poprosiłam. Część osób dzieliła się swoim świadectwem na forum jeszcze w piątek w kaplicy, część swoje przeżycia zachowa pewnie dla siebie. Jedno jest jednak niepodważalne – to były CUD-owne trzy dni spędzone w Domu Spotkania w Dąbrowicy.
Z perspektywy koordynatora wolontariatu wiem, że nie mogłabym wrócić z tego wyjazdu szczęśliwsza. Oczywiście, można by dyskutować, czy wszystko ułożyło się idealnie, czy każdy punkt programu został w pełni zrealizowany i nie zmagaliśmy się z żadnymi kryzysami. Choć w zasadzie nie byłoby nawet nad czym dyskutować – po ludzku zawsze może być lepiej. Mam jednak głębokie przeświadczenie, że te trzy dni spędzone na wspólnej modlitwie, zabawie i pracy przyniosą obfite owoce. Wszystko świetnie zamknęło się klamrą podczas czwartkowej adoracji – wtedy po prostu działy się cuda. Po prostu, bo przyzwyczajam się już do tego, jak silnie Pan Bóg działa tam, gdzie się Go zaprasza, gdzie znajdują się tak młodzi, a jednocześnie tak otwarci i dobrzy ludzie jak nasi Wolontariusze.
Spotkaliśmy się we środę rano. Tuż po zakwaterowaniu udaliśmy się do kaplicy, gdzie ksiądz Marcin (zastępca dyrektora naszej Caritas – przyp. red.) zapowiedział nam, co nas czeka. Większość osób widząc program reagowała „Co?! Będziemy się tyle modlić? Super, to na pewno odpoczniemy”, ale dziarsko trzymała fason i nie okazywała emocji. Po pierwszej konferencji przeszliśmy do sali, gdzie stworzyliśmy i podpisaliśmy regulamin naszego wyjazdu. Trochę się spieraliśmy, ale koniec końców udało nam się dojść do porozumienia. Po pysznym obiedzie przyszedł czas na integrację. Nie zabrakło pracy w grupach, ale też radosnego śpiewu i tańca. Dzięki temu już przed Mszą św. czuliśmy się jak rodzinka. Po południu czekała na nas jeszcze wspomniana Msza oraz pierwsza z adoracji, podczas której naszego Księdza wspierała wspólnota Miriam – Brama Niebios z parafii św. Anny w Lubartowie.
Czwartek rozpoczęliśmy od śniadania i modlitwy połączonej z konferencją ks. Janka, podczas której zastanawialiśmy się m.in. czy można iść na imprezę z Panem Jezusem. Następny element dnia to warsztaty. Każdy z uczestników mógł sam zdecydować. Marysia (fundraiserka w naszej Caritas – przyp. red.) szkoliła z zarządzania sobą w czasie, dając nam cenne wskazówki, jak się nie pogubić mając tyle różnych zajęć, Magda (kierownik Działu Rozwoju naszej Caritas – przyp. red.) wzięła na siebie część fundraisingową, nieodłączny element naszego funkcjonowania, a podczas moich zajęć rozmawialiśmy o promocji wolontariatu, o tym, jak się nim chwalić i czy w ogóle jest ku temu powód. Po tych atrakcjach przyszedł czas na obiad i sjestę w postaci filmu „Ziemia Maryi”. Przyznaję, tytuł może być złudny. Dlaczego? Warto to sprawdzić. O 17:00 uczestniczyliśmy w najważniejszym wydarzeniu dnia – Eucharystii, a po kolacji zebraliśmy się na adoracji. To był niesamowity wieczór, który dostarczył nam mnóstwa emocji. W zasadzie było ich tak wiele, że zamiast dyskoteki zaplanowanej przez opiekunów, wolontariusze woleli w ciszy budować swoją relację z Panem Bogiem. Do północy nie było chwili, by kaplica została pusta.
Piątek to z kolei niemała niespodzianka – odwiedziny ks. Bpa Mieczysława Cisło, który sprawował Mszę św. w naszych intencjach i wraz z nami się modlił. Nie zabrakło także słodkiego podarunku od Pasterza i wielu miłych słów, gestów. Na koniec wyjazdu spotkaliśmy się, aby podsumować trzy dni warsztato-rekolekcji. Jednomyślnie przyznaliśmy rację księdzu Marcinowi, który w środę powiedział „mam przeczucie, że wyjedziecie stąd odmienieni, że to będzie bardzo dobry czas”. Rzeczywiście taki był.
Dziękujemy Panu Bogu za to, że działa i mocno nam to pokazuje,
księdzu Marcinowi, że dba o to, by jego charyzmaty się rozwijały, że dzieli się nimi z nami,
gościom z Lubartowa za wspaniałe świadectwa, obecność i jednoczenie na modlitwie,
scholii W.O.W pod opieką ks. Jana za radosne urozmaicanie każdej chwili naszego wyjazdu,
pracownikom Domu Spotkania z Agnieszką na czele za tradycyjnie ciepłe przyjęcie i cierpliwość,
no i oczywiście wspaniałym Wolontariuszom, Opiekunom i Rodzicom za to, że mogliśmy spędzić te trzy dni tak po prostu RAZEM.
Wyjazd w liczbach:
93 Wolontariuszy,
11 Szkolnych Kół Caritas,
7 opiekunów.
Joanna Skólimowska