Tabletki na miłość
Poszukaj najkrótszej drogi, zastosuj znane procedury lub zrealizuj zapisane recepty – tak można ratować swój los, czynić sensownym swoje człowieczeństwo. Myślę, że z podobnych przesłanek wyrasta poetycka refleksja Krystyny Gucewicz zawarta w tomiku pt.: „Przytul mnie. Tabletki na miłość”. Przytaczam poniżej fragment wiersza (melodyjnie wyśpiewuje go Irena Santor – ktoś może słyszał tę piosenkę?):
„Smutek malutki, małe mieszkanko
W radiu Grechutki, coś na śniadanko
I tylko jedna mała zawiłość –
Gdzie się podziały tabletki na miłość?
Dwa razy dziennie przez całe życie
Popijać wodą, połykać skrycie
Żeby nie drażnić wścibskiej sąsiadki
W ten sposób dużej uniknąć wpadki
Pięknie, choć ciągle tkwi tu zawiłość
Ktoś mi pochował tabletki na miłość
(…)
Lecz pozostaje wciąż ta zawiłość –
Kto mi zapisze tabletki na miłość?”
Zastanawiam się, czy warto poszukiwać lekarstwa na miłość jakby to były pigułki, które maja zadziałać i załatwić całą sprawę? Czy miłość da się zmierzyć jakąś dawką, która jest w stanie uleczyć kogokolwiek?
ks. Marek Dec
Przeczytaj całość w serwisie dla wolontariuszy Caritas w Polsce: Myśl i SŁOWO – rozważanie na niedzielę, 25 października 2015 r.