Jak wyglądała wojna w Syrii?
Wojsko przyjeżdżało do naszego miasta, okradli nas. Raz byliśmy u teściów w innym mieście. O czwartej rano weszło wojsko, zaczęła się strzelanina. W domu wszystko było porozrzucane. Czego nie ukradli – zniszczyli, rozbili. Kiedy indziej trzy razy srzelał do mnie snajper. Kula przeszła mi koło głowy. Nikt nie mógł wyjść z domu. Każdy się modlił, żeby bomba nie spadła mu na głowę. Partyzanci pomagali. Jak wiedzieli, że wojsko ma wejść do miasta, ostrzegali, żeby wszyscy ludzie uciekali z miasta. Po bombardowaniu naszego domu jak tylko wyszło wojsko, partyzanci pytali czy mam chleb, czy mam wodę, czy czegoś potrzebuję, czy chcę jakieś lekarstwa. Wiele razy uciekałam o czwartej, piątej rano, spaliśmy w ciuchach, bo nie wiadomo co będzie w nocy. Jeśli ktoś nie przeżył wojny – nie wie jak to jest. Wojsko Assada zniszczyło nasze maszyny, tak, żeby zniszczyć, żeby ludzie się bali. Straciliśmy wszystko. Wyjechaliśmy do Jordanii w tym w czym żeśmy byli. Nie mamy nic.
Jaka jest sytuacja od czasu kiedy wyjechałam? – nie wiem. Ale wiem, że jest bardzo źle, jest gorzej niż było. Siostra męża jeszcze tam żyje. Oni żyli w tej samej miejscowości ale uciekli do innego miasta. Uciekają co dwa, trzy dni, bo albo jest bombardowanie, albo wojsko wchodzi. Mówi, że trzy dni nie może spać bo samoloty latają nad nimi i boją się bombardowania. Nie ma wody, nie ma gazu, nie ma jedzenia. Jak nie zginą od jakiejś bomby czy od jakiejś kuli, umierają z głodu. Nie mogą się tutaj też dostać bo jordańska granica jest już zamknięta.
Mojego męża jeden brat jest tutaj, siostra wyjechała do Niemiec, inna siostra przez opiekę społeczną wyjechała do Kanady. Najgorzej jest tym, którzy są tam i nie mogą się tutaj dostać. Nawet do obozów nie mogą już wejść.
Chciałaby Pani wrócić do Syrii kiedy wojna by się skończyła?
Tam i tak nie będzie bezpiecznie. Żeby się uspokoiło to trzeba lat. Wrócić do czego jak tam jest wszystko zbombardowane?
Wcześniej w Syrii były różne religie razem, nie było problemów. Jeden zważał na drugiego, jeśli coś komuś nie pasowało to się nie odzywał ale nie dokuczał. Potem się zaczęło psuć. Sunnici i Alawici zaczęli się wywyższać, że to jest ich kraj. Pamiętam, że pierwszy chłopak, który z naszego z miasta zginął, z miasto Ezra, gdzie mieszkało 80% chrześcijan, to był muzułmanin. W święta weszły wojska Assada, trzy dni trwała strzelanina. Takie zrobił Assad święta dla chrześcijan. Chłopak, który zmarł poszedł pomagać ludziom i został zabity. Pomagaliśmy sobie nawzajem.
Chciałabym wrócić do Polski.
Gdzie Pani teraz pracuje?
Pracuję nielegalnie, sprzątam domy. To nie wystarcza na wszystkie wydatki ale z czegoś trzeba żyć.
Czynsz 150, światło 20, woda 10. Na same opłaty muszę mieć co najmniej 200 dinarów, zarabiam 300 dinarów, zostaje mi 100. To jest nic, Tu jest wszystko drogie. Syryjczykom nie wolno pracować, z czego mamy się utrzymać? Mąż był postrzelony w nogę, ma założone śruby. Sytuacja jest bardzo ciężka.
Mąż otrzymuje taką pomoc społeczną, 10 dinarów miesięcznie. To nie wystarczy nawet, żeby chleb kupić. Taka jest tutaj pomoc. Ja nie dostaję żadnej pomocy. Nie dość, że nie chcą mnie nigdzie zapisać to mam jeszcze karę.
Sprzątam w domach prywatnych – ale jeżeli by mnie złapali to ja bym miała problemy i oni by mieli problemy. Dlatego znalazłam pracę blisko domu, żeby nikt się nie dziwił, że mnie widzi. Pracowałam w jednym domu ponad rok. Chciałam odejść, nie chcieli mnie puścić i nie zapłacili mi 50 dinarów a dobrze wiedzą, że nie mam za co żyć.
Chciałabym przyjechać do Polski. Było by mi dużo lżej niż tutaj. Skończyłam Zasadniczą Szkołę Zawodową w Mielcu. Tam pracowałam. Potem wyjechałam do Grecji, do pracy. Potem razem z mężem wyjechaliśmy do Syrii. Mąż miał biuro ciężkich pojazdów i maszyn, była koparka, była ładowarka, był samochód ciężarowy. Żyliśmy dobrze. Potem zaczęła się wojna.
Rozmowa odbyła się w trakcie realizacji projektu współfinansowanego w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.