Nie napiszą listu do mikołaja. Nie poproszą o nowego smartfona, drona albo elektryczną hulajnogę. Ortezy, kolejny miesiąc rehabilitacji, czy kosztowna terapia – to ich marzenia, spełniające się dzięki dobrym ludziom, którzy pomagają za pośrednictwem serwisu crowdfundingowego prowadzonego przez Caritas Polska. Każdy może się przyłączyć i przed Bożym Narodzeniem wlać odrobinę nadziei w ich serca.
177 – to liczba osób, którym udało się pomóc poprzez zbiórki prowadzone w serwisie UratujeCie.pl. Na ich rzecz ponad 150 tys. darczyńców wpłaciło łącznie przeszło 14 mln zł. Pod tymi imponującymi liczbami kryją się historie, które wyciskają łzy z oczu. Jak choćby ta rodziny państwa Ćwieków.
Poruszające dramaty i ludzka solidarność
– Dwóch dorosłych synów z niepełnosprawnością ruchową i umysłową i mama, która od kilku lat porusza się tylko na wózku. Czyli trzy osoby na wózkach i opiekujący się całą rodziną ojciec, blisko siedemdziesięcioletni. Zbieraliśmy dla nich na zakup samochodu dostosowanego do przewozu trzech osób na wózkach. Zebraliśmy 117 845 zł, a zbiórka zakończyła się przed terminem. Ludzi poruszyła historia rodziny, może również dlatego, że mama Ćwiek była pracownikiem socjalnym i w ich okolicy znało ją i ceniło wiele osób – wspomina Agnieszka Sobocińska koordynatorka portalu UratujeCie.pl.
Sukcesem zakończyła się również zbiórka na rzecz Sylwii, 35-letniej mamy czwórki dzieci, u której zdiagnozowano zespół Arnolda Chiariego. To rzadkie schorzenie neurologiczne objawiające się m.in. osłabieniem, drętwieniem rąk i przejmującym bólem kręgosłupa. Leczy się je operacyjnie, ale w Polsce, ze względu na jego bardzo rzadkie występowanie, nie przeprowadza się takich operacji. Kobieta zaczęła zbierać pieniądze na leczenie za granicą i dzięki hojności darczyńców niedawno wróciła z Barcelony, gdzie zoperowano jej kręgosłup.
– Sylwia dzwoniła do nas z podziękowaniami. Jej stan zdrowia znacznie się poprawił. Wrócił sen i zniknął ból. Sylwia może w miarę normalnie funkcjonować – relacjonuje Agnieszka Sobocińska.
To może być każdy z nas
Właśnie tzw. choroby rzadkie, niepełnosprawność oraz wypadki to powody, dla których wiele rodzin decyduje się na prośbę o pomoc w zbieraniu funduszy.
– Tragedia może spotkać każdego. Bez pomocy wiele osób nie ma szans na podjęcie leczenia, zakup leków czy innowacyjną terapię lub specjalistyczną rehabilitację – zaznacza Agnieszka Sobocińska. – My jesteśmy w pomaganiu pośrednikami, dajemy platformę do opowiedzenia historii kogoś, kto tej pomocy potrzebuje. Jedną stroną pomagania są nasi podopieczni, a drugą, równie ważną, są darczyńcy – dodaje.
Aby ofiarodawcy byli pewni, że ich wsparcie trafia do naprawdę potrzebujących, każde zgłoszenie jest wnikliwie badane.
– Zbieramy dokumentację potwierdzającą potrzeby. Działamy przez Caritas diecezjalne. To one pomagają wypełnić wnioski zbiórkowe, przygotować odpowiednie dokumenty. To Caritas diecezjalne są pierwszymi instytucjami, do których powinny zwrócić się osoby potrzebujące naszej pomocy. Po wykonaniu przez nie tej wstępnej pracy nasza rola polega na sprawdzeniu, czy wszystko jest w porządku i założeniu zbiórki na stronie. A potem jej promowaniu – tak, aby informacja o niej dotarła do jak największej liczby odbiorców. Współpracujemy z popularnym programem „Sprawa dla reportera”. Organizujemy akcje specjalne wraz z telewizją. Ta codzienna aktywność jest konieczna, bo nikt przez przypadek na naszą stronę nie dotrze – tłumaczy koordynatorka portalu.
Święta, czas wrażliwości
Podczas gdy jedni podopieczni kończą zbiórki i cieszą się z ich rezultatów, kolejni potrzebujący pomocy rozpoczynają starania o pozyskanie środków na działania ratujące zdrowie, a często nawet życie. Dużą grupę stanowią wśród nich rodziny dzieci cierpiących na rdzeniowy zanik mięśni (SMA) – chorobę, która nieleczona prowadzi do śmierci.
– W tej chwili na pomoc czeka na przykład Sofija, mała dziewczynka, która urodziła się z SMA. Jej rodzice przyjechali do Polski z Ukrainy, gdzie dzieci z SMA nie mają szans na przeżycie. Zbierają pieniądze na terapię genową Zolgensma. To wyjątkowo drogi lek, którego jedna dawka zatrzymuje natychmiast postępy choroby. Anna, mama dziewczynki, a także sama Sofija mają w Polsce karty stałego pobytu. Tata Oleksandr ma pobyt czasowy i prawo do pracy. W rodzinie pracuje tylko on, Anna zajmuje się córeczką. Dzięki możliwości korzystania ze świadczeń ZUS Sofija otrzymuje lek, który hamuje postępy choroby. To jednak zupełnie co innego niż Zolgensma, dlatego wszyscy dokładamy starań, aby jak najszybciej zebrać środki na najlepszą dla dziewczynki terapię – opowiada Agnieszka Sobocińska.
Pomocy potrzebuje też Małgorzata, która pod koniec ciąży doznała uszkodzenia mózgu (wysokie ciśnienie, krwiak). Do dziś kobieta jest w częściowej śpiączce, wymaga stałej rehabilitacji i opieki medycznej, jest karmiona dojelitowo. Jej stan poprawia się, ale zmiany postępują powoli i są niewielkie. Za większość zabiegów, terapii i rehabilitacji rodzina Małgorzaty musi płacić sama. NFZ pokrywa tylko niewielką część kosztów. Maja, córeczka Małgorzaty, urodziła się zdrowa i chciałaby jak najszybciej cieszyć się kontaktem z mamą.
Historie Małgorzaty, Sofii i innych podopiecznych serwisu są szczegółowo przedstawione na stronie www.uratujecie.pl. Wpłaty na wybraną zbiórkę można dokonać w prosty sposób: na stronie lub przelewem na konto, którego numer również jest dostępny w serwisie. Inną formą pomocy jest wysyłanie sms-a o treści WSPIERAM pod numer 72052 (koszt 2,46 zł).
– Już nieraz przekonaliśmy się, że pomaganie niesie radość wszystkim, nie tylko tym, którym pomagamy. Wszystkim. Możliwość zmiany czyjegoś życia, pomocy w rozwiązaniu problemu, to wielka przyjemność i motywacja do działania – podkreśla Agnieszka Sobocińska. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, kiedy zatrzymujemy się w codziennym biegu, aby z troską i miłością spojrzeć na naszych najbliższych, kupić dla nich świąteczne prezenty, zorganizować rodzinne spotkanie przy wigilijnym stole. Sprawiając im radość jak co roku, pomyślmy również o tych, dla których święta w zdrowiu i spokoju są wciąż odległym marzeniem. Spełnienie tego marzenia możemy im przecież przybliżyć.