„Chciałbym, aby moja szkoła nie była zniszczona…”. Tak zaczyna się jeden z wielu listów pisanych do św. Mikołaja przez syryjskich uczniów. W wyniku wojny w Syrii ucierpiało aż 70% szkół. Wiele z nich wciąż nie zostało odbudowanych lub wyremontowanych, dlatego część dzieci straciła możliwość nauki. Tym, które miały to szczęście i wróciły do szkoły, brakuje książek i przyborów do pisania. Z powodu ubóstwa i bezrobocia wiele dzieci zaczyna lekcje bez śniadania.
W 2018 r., w odpowiedzi na tę sytuację, społeczność Zespołu Szkół Katolickich im. św. Kazimierza w Gdańsku postanowiła zorganizować pomoc pod nazwą Szkoła Szkole. Pomysł okazał się tak dobry, że szybko przerodził się w prowadzony przez Caritas program ogólnopolski o takiej samej nazwie, w który obecnie zaangażowanych jest kilkadziesiąt szkół z całej Polski. Chcąc dowiedzieć się więcej o początkach programu, o wypowiedź poprosiliśmy pracowników gdańskiego zespołu szkół – panią Honoratę Malinowską, która jest księgową, i obecnego dyrektora placówki, ks. Jakub Zinka.
Jak to się stało, że zainicjowali Państwo w program Szkoła Szkole? Kto wpadł na pomysł nazwy?
Honorata Malinowska: W czerwcu 2018 roku ówczesny dyrektor szkoły, ks. Krzysztof Mudlaff, wraz z Caritas Polska zorganizowali spotkanie dla uczniów z gośćmi z Syrii. Przyjechał do nas abp Joseph Tobji, maronicki duchowny z Aleppo, który opowiedział o ciężkiej powojennej sytuacji mieszkańców miasta. Po tej wizycie zaczęła w nas kiełkować myśl, że musimy w jakiś sposób pomóc, a że „kaziuki” mają wielkie serca, to na myśleniu się nie skończyło. Pierwszym pomysłem było podłączenie się do programu Rodzina Rodzinie, ale to według mnie nie pasowało do naszego projektu pomocy. Któregoś dnia, jadąc samochodem do pracy, pomyślałam, że jako szkoła możemy pomagać innej szkole i akcja powinna mieć nazwę Szkoła Szkole. Rozwiązanie przekazałam ks. Krzysztofowi i cała lawina ruszyła. Ks. Mudlaff omówił pomysł z ks. Krzysztofem Sroką, ówczesnym zastępcą dyrektora Caritas Polska. Po tych ustaleniach Caritas wskazała nam syryjską szkołę, która potrzebuje wsparcia, i opisała jej najpilniejsze potrzeby. Pierwszym zadaniem było zorganizowanie posiłków w szkole, ponieważ jej uczniowie nie jedli śniadań w domach. I właśnie na ten cel popłynęły pieniądze zebrane przez całą naszą społeczność, czyli uczniów, pracowników szkoły i rodziców.
Program Szkoła Szkole zainicjowany w Waszej szkole rozrósł się na całą Polskę. Czy Państwa zdaniem w każdej szkole znajdą się uczniowie chętni do bezinteresownej pomocy?
Ks. Jakub Zinka: Człowiek z natury jest dobry i ma w sobie ogromną chęć i pragnienie niesienia pomocy innym. Program Szkoła Szkole, choć wyjątkowy i bardzo ważny, jest jedną z możliwości pomocy innym. Ostatecznie nie jest ważne to, komu pomagamy, ale że pomagamy. A wrażliwych, empatycznych uczniów w polskich szkołach nie brakuje.
Jak uczniowie w Państwa szkole angażują się w zbieranie funduszy dla syryjskich szkół?
Ks. J.Z.: Uczniowie naszej szkoły są bardzo chętni do włączania się w tę akcję. Ba, nie tylko uczniowie, ale także rodzice i nauczyciele. Niestety pandemia, a później wojna nieco zachwiały regularnością i systematycznością tej pomocy. Myślę, że teraz jesteśmy w takim okresie – mam na myśli kondycję ludzką — że regulujemy różnego rodzaju zaległości wynikłe z powodu wspomnianej pandemii i wojny.
Czy udało się Państwu wytłumaczyć uczniom sytuację humanitarną w Syrii i sens zaangażowania w projekt Szkoła Szkole?
Ks. J.Z.: Oczywiście. Niemniej szkoła ma to do siebie, że co roku pojawiają się w niej nowi uczniowie, a co za tym idzie – nowi rodzice. Ważne jest więc cykliczne przypominanie o zasadności prowadzonych akcji.
Jakie korzyści dla społeczności szkolnej niesie ze sobą włączenie się w pracę charytatywną?
Ks. J.Z.: W życiu są pewne rzeczy, których nie da się zmierzyć. Myślę, że podobnie jest z korzyściami, które wynikają z dobroczynności. Bo jak można zmierzyć dobroć i wrażliwość serca? Oczywiście dzięki temu programowi możemy młode pokolenia uwrażliwiać na potrzeby innych i możemy bardziej zainteresować innych tym mało znanym krajem, ale tak naprawdę nie da się zmierzyć korzyści, jakie płyną z dobroci serca. Życie je zmierzy.
Jakie pomysły na zbiórki mają Państwo w tym roku szkolnym?
Ks. J.Z.: Zbieramy pieniążki na mszach świętych w pierwsze piątki miesiąca, ale też rodzice wpłacają je na konto. Mamy kilka pomysłów na nowe zbiórki, ale nie będziemy ich zdradzać, bo chcemy wziąć udział w konkursie z ambasadorką programu Idą Nowakowską.*
Zatem czekacie na wizytę Idy w Waszej szkole…
Ks. J.Z.: Wiem, że pani Ida jest bardzo wierzącą i praktykującą osobą. Muszę przyznać, że jej praca w telewizji jest jednym wielkim świadectwem wiary. Poprzez swoje słowa, wypowiedzi oraz styl bycia mówi wiele o Bogu. Jako dyrektor serdecznie zapraszam panią Idę do naszej szkoły!
Zebranie środków na pomoc dzieciom w odległej Syrii wymaga zachęty. Co by Państwo powiedzieli nauczycielom i dzieciom z innych szkół, by zachęcić ich do wsparcia programu Szkoła Szkole?
Ks. J.Z.: Jesteśmy bardzo blisko Ukraińców. Bardzo przeżywamy ich tragedię i pomagamy im na wiele sposobów. Jednak dramat wojny na Ukrainie nie może przysłonić faktu, że są również inne zakątki na świecie, takie jak Syria, gdzie ludzie też potrzebują pomocy. Zwłaszcza dzieci, które przecież są takie jak nasze.
*W program Szkoła Szkole może włączyć się każda społeczność szkolna. Zachętą jest konkurs, w wyniku którego wybrana zostanie szkoła, która wyróżniła się zaangażowaniem w zbieranie środków na wsparcie syryjskiej szkoły. Nagrodą będzie przyjazd do szkoły ambasadorki programu, Idy Nowakowskiej.