W środę, 23 sierpnia, z okazji dziesięciolecia programu „Damy radę!”, odbyło się spotkanie jego uczestników i absolwentów.
Program powstał z myślą o pomocy w usamodzielnianiu się osobom bezdomnym w wieku 25-35 lat (z pewną elastycznością), uzależnionym od narkotyków, alkoholu i innych środków. Jego celem jest pomoc młodym ludziom szukającym wyjścia z głębokich kryzysów życiowych, którzy postanowili rozpocząć nowe, odpowiedzialne życie wolne od nałogów.
Ze względu na specyfikę tego autorskiego programu i ogromy zakres potrzeb młodych ludzi, przekraczający obowiązujące pojęcia wykluczenia społecznego, został on skierowany do każdego, kto znalazł się na progu życiowej destrukcji, ale też znalazł w sobie motywację do zmiany.
Łączył ich brak nadziei
W czasie dziesięciu lat trwania programu zaproszonych do pracy nad sobą zostało ponad 30 kandydatów o różnych życiorysach i w różnym stanie rozbicia życiowego. Łączył ich brak nadziei i sił do starań w kierunku zmiany życia, brak wiary w siebie, ciężkie warunki rodzinne i osobiste. Do tego często dochodziły zadłużenie, karalność, nałogi.
— Chciałem podziękować, że zostałem przyjęty do programu. Przestałem kochać życie, wręcz je znienawidziłem. Trafiłem na terapię uzależnień… Pani Gosia mnie zwerbowała. Ucieszyłem się, że będę mieć trzeźwych znajomych, poznam ludzi podobnych do mnie — opowiada swoją historię Kamil. — Każdy ma tu dużo pasji, mogę czerpać z tego. Zespół ciągnie mnie do góry. Narkotyki sprawiły, że miałem bardzo niskie poczucie własnej wartości. Straciłem szacunek do siebie. Dzięki programowi czuję się osobą wartościową. Mam nadzieję, że 10. rocznica to dopiero początek działalności programu, on naprawdę pomaga… pomaga pokochać siebie.
Sylwek jest już jakiś czas po terapii w ośrodku odwykowym. Tam właśnie poznał Małgosię. Przyjechała, by przedstawić program „Damy radę!”, do którego można przystąpić po zakończeniu leczenia. — Trwam w trzeźwości. Mieszkam w mieszkaniu treningowym. Pracuję, dbam o siebie. Poprawiam relacje z rodziną — krótko relacjonuje, na jakim jest etapie teraz.
Jedną z bardziej wzruszających historii życia opowiada Adam, który namacalnie doświadczył cudu uzdrowienia z nałogów w 2016 roku. Podejmował leczenie, był też już w programie, ale złamał kilka razy regulamin i musiał odejść, ale pozostał w kontakcie telefonicznym. W sytuacji, kiedy wszelkie próby leczenia i walki z kilkoma nałogami już wielokrotnie zawiodły, trafił na spotkanie, do którego namówił go Janusz Sukiennik, pomysłodawca i szef programu „Damy radę!”. — Nie miałem sił, życie nie miało sensu. „Damy radę!” doprowadziło mnie do miejsca, gdzie stał się cud — opowiada Adam. Ta łaska trwa do dziś, cały czas jej doświadcza. Zdobył zawód i dzisiaj pracuje w jednej z restauracji w Warszawie jako kucharz. — Mam stabilność finansową i emocjonalną. Odzyskałem kontakt z dziećmi — cieszy się. Do zebranych uczestników programu mówi: — Mnie to buduje, jak widzę, że każdy z nas o coś walczy. Każdy daje radę.
W jego ustach brzmi to bardzo motywująco.
Największy beneficjent
Jubileusz był okazją spotkania się osób z różnych pokoleń, które uzyskały wsparcie w programie „Damy radę!”. Historie absolwentów stały się nową inspiracją do codziennej pracy nad sobą dla aktualnych uczestników programu.
— To był najlepszy rok w moim życiu. Zaczęłam poznawać siebie, radzić sobie ze wszystkimi problemami — mówi Julita, która kończy studia na AWF w Warszawie. — Odzyskałam relacje z rodzicami, mam normalny kontakt z bratem. Cały czas mam przy sobie mojego najlepszego przyjaciela Bartka, który też jest tu z nami dzisiaj, to on powiedział mi o tym programie… Biegam, uczę się — dodaje Julita i wspomina swoje początki w cotygodniowych spotkaniach uczestników programu: — Na początku podchodziłam do tego wszystkiego bardzo sceptycznie, nie wiedziałam, czy się tutaj odnajdę, ale przy drugim, trzecim spotkaniu coś „pykło”. Teraz nie mogę doczekać się tych spotkań. Czasem nawet jak nie chce mi się przyjść, to przychodzę, a wychodzę z innym nastawieniem do wielu spraw. Ważne jest też dla mnie to ciepło, jakie otrzymuję od ludzi, od Gosi, od Asi, od Janusza… Jestem za to bardzo wdzięczna i cieszę się, że tu dzisiaj jestem z wami, dzięki.
Rafał, uzależniony od alkoholu nowy uczestnik programu, przyjechał aż z Bielawy, żeby wziąć udział w spotkaniu: — Uczę się wszystkiego… cierpliwości. 485 km przejechałem, żeby być z wami. Cieszę się, ze jestem tu z Kamilem.
Marek w 2020 roku wrócił po pięciu latach pobytu w Wielkiej Brytanii, gdzie wpadł w nałóg narkotykowy. Zaczęła się jego przygoda z programem „Damy radę!”. Po długich rozmowach i świadomej własnej decyzji trafił do ośrodka leczenia uzależnień, gdzie spędził rok. — To był cenny rok, zmienił moje życie. Odnalazłem swoją wartość — opowiada. Po pobycie w ośrodku wrócił do programu, znalazł pracę, podjął studia i obecnie jest już po pierwszym roku pedagogiki specjalnej. — Dzięki programowi zacząłem sobie radzić. Dzięki pomocy staję na nogi. No cóż, nie jest łatwo, ale damy radę! — powiedział na spotkaniu.
Przeważająca większość tych, którzy skorzystali z pomocy w programie „Damy radę!” rozpoczęła i kontynuuje trudny proces rehabilitacji życiowej, pogłębiła lub zdobyła kwalifikacje zawodowe, pracuje, a nawet studiuje. Obecnie w programie są cztery osoby studiujące, które otrzymują dofinansowanie do studiów oraz wsparcie w różnych sytuacjach życiowych wymagających porady, np. psychologa lub terapeuty uzależnień.
Jestem największym beneficjentem tego program — mówi o sobie skromnie Janusz Sukiennik.
Wieloletnimi współpracownikami Janusza są Małgorzata Przybysz i terapeutka Joanna Bykowska. Efekty programu dają siłę i potwierdzają ogromny sens codziennej pracy zespołu Caritas. — Nie ma przypadków niemożliwych. Cud jest zawsze w zasięgu ręki — podsumowuje świadectwa uczestników programu Janusz Sukiennik, rozdając prezenty urodzinowe gościom spotkania i zapewniając, że zawsze mogą liczyć na pomoc zespołu Caritas.