Na Łotwie od początku czerwca dzieci mają wakacje. Te z polskiej szkoły przyjechały do Turna, żeby odpoczywać, ale i szlifować język polski.
Do Ośrodka Charytatywno-Edukacyjnego „Emaus” w Turnie koło Białobrzegów na zaproszenie Caritas Diecezji Radomskiej przyjechało 37 dzieci z trzema opiekunami z Państwowego Gimnazjum Polskiego im. J. Piłsudskiego w Daugavpils na Łotwie.
– Przygotowaliśmy dla dzieci bardzo bogaty program, bo to jest dla nich czas wakacji i nauki. Były wyprawy o charakterze typowo rekreacyjnym, poprzeplatane spotkaniami z historią, zajęciami sportowymi, plastycznymi, teatralnymi. Zwiedzaliśmy m.in. Warszawę, Kraków, Wieliczkę, byliśmy na Świętym Krzyżu. Dzieci miały u nas całkowicie bezpłatny pobyt. Dostały też do domu upominki – mówi Anna Lis z radomskiej Caritas.
Gości w Turnie odwiedzili m.in. rówieśnicy z Domu Matki i Dziecka w Jasieńcu Iłżeckim. Spotkanie miało charakter integracyjny i było okazją do wspólnej zabawy, sportowych potyczek, ale też rozmów przy ognisku.
Lidia Łapkowska przyjechała z dziećmi jako opiekunka. Pracuje w państwowym Gimnazjum Polskim im J. Piłsudskiego w Daugavpils. Jest nauczycielką klas młodszych. Pochodzi z Kozienic. Na Łotwę wyjechała pierwszy raz w 1998 roku, na rok, w ramach kontraktu organizowanego przez Centrum Doskonalenia Nauczycieli. Gdy zlikwidowano szkołę, w której pracowała w Studziankach Pancernych, wróciła na Łotwę. To był rok 2000. Do dziś tam mieszka i pracuje. – Przyjechali tu uczniowie z klas IV-VI. Oni teraz mają wakacje. Chcemy, żeby dzieci miały okazję do praktyki językowej, żeby się osłuchały i motywowały w ten sposób do nauki. Większość z nich nigdy w Polsce wcześniej nie była. To był fantastyczny pobyt i ośrodek, w którym mieszkaliśmy. Ćwiczyliśmy język polski, dzieci poznawały kraj, który znają tylko z podręczników. Na miejscu mieliśmy kaplicę, a to dla ludzi wschodu bardzo ważne. Tam kościół był jedynym miejscem, w którym cały czas używany jest język polski. Dzięki temu on się zachował. W Polsce tyle widzieliśmy i zwiedziliśmy – od Krakowa po Warszawę. Organizatorzy wspaniali, wszystko fantastycznie zorganizowane i dostosowane do dzieci – mówi L. Łapkowska.
Z panią Lidią przyjechała córka Kornelia, uczennica kl. VII. Do Polski przyjeżdża bardzo często. Ma tu przecież dziadków i rodzinę mamy. – To bardzo fajny wyjazd. Miałam okazję zobaczyć wiele miejsc, w których jeszcze nie byłam. Bardzo podoba mi się ośrodek, w którym mieszkamy. Jest daleko od miasta, można odpocząć od jego zgiełku i cieszyć się zielenią – mówi Lidia.
O tym, jak było podczas tego wakacyjnego wyjazdu, chętnie opowiadają też inni jego uczestnicy. Karolina Jaunzeme jest zachwycona Wieliczką, ale zaznacza, że podobało jej się wszystko. Najlepiej Warszawę i Kraków wspomina Anaztazja Lavrinowicza. Podobało się jej bardzo w ośrodku, tylko komary wieczorami dokuczały. Anaztazja lubi rysować i chętnie zabrała się do pracy podczas zajęć plastycznych, które prowadziła dla wszystkich uczestników Krystyna Joanna Szymańska, artysta plastyk. Andrzej Ragel kupił dla mamy korale w Wieliczce. I jemu również to miejsce najbardziej się podobało. Żeby zejść do kopalni, musieli ubrać się w specjalne kombinezony. Dostali kaski, latarki. Zjechali 100 m pod ziemię. Tam wędrowali z mapą, a po drodze spotykały ich różne niespodzianki. Wydobywali sól. Kopalnię opuszczali z dyplomami w ręku za zdobycie pierwszych szlifów w zawodzie górnika. Spacer po warszawskim Starym Mieście najbardziej podobał się Elionorze Tumanowskiej, bo lubi spacerować. Wspominać będzie też pobyt na Świętym Krzyżu. Do Warszawy jeszcze kiedyś chętnie wróci Karolina Krumplewska.
Organizatorem przyjazdu dzieci z Łotwy była Caritas Diecezji Radomskiej, przy wsparciu kancelarii Senatu RP.
tekst i foto: Krystyna Piotrowska „Gość Niedzielny”