To była moja pierwsza wizyta w Strefie Gazy. Wyjechałam z Jerozolimy ok. 11.00, dwie godziny później czekałam już na przejściu granicznym w Eretz aż izraelscy żołnierze sprawdzą mój paszport i pozwolenie na wjazd. Po wielu formalnościach, w końcu udało mi się przekroczyć punkt kontrolny.
Wjazd do Strefy Gazy jest nie lada wyzwaniem, otrzymanie pozwolenia na wjazd jest długą i skomplikowaną procedurą, związaną z wieloma, czynnikami bezpieczeństwa. Sytuacja w Gazie jest wciąż tak rozpaczliwa, że niektórzy przewidują wybuch kolejnej wojny, jednak są też tacy, którzy czekają na kogoś, kto zapali płomień nadziei na zakończenie tego dramatu.
Po dwóch latach od zakończenia ostatniej wojny, mieszkańcy Gazy wciąż mieszkają w bardzo złych warunkach. 6 godzin elektryczności na dobę nie wystarcza nawet, by zamrozić jedzenie: „Nie mogę długo przechowywać w lodówce mięsa, bo w każdej chwili może zostać odłączony prąd. Dlatego muszę codziennie gotować i jednocześnie uważać na wielkość przygotowywanych porcji, żeby niczego nie zmarnować”. – mówi mieszkanka obozu dla uchodźców Maghazi w Strefie Gazy.
Głównym powodem tak złych warunków humanitarnych jest zamknięcie granic Gazy. Ograniczony został nie tylko ruch turystyczny, ale także handlowy, co uniemożliwia dostarczanie zapasów żywności, materiałów budowlanych i paliwa.
„Byłem świadkiem trzech wojen w Gazie, ale to właśnie ostatnia była najbardziej przerażająca. Chodziłem wtedy na wykłady na uniwersytecie Al-Azhar, wielu ze studentów niewinnie zginęło, wielu odniosło również liczne obrażenia. Wszyscy uciekaliśmy, by przeżyć.” –opowiada mi Jawdatt, koordynator projektów Caritas Jerozolima w Gazie.
Podczas mojej dwudniowej wizyty w Gazie w sierpniu 2016 roku, wyjeżdżałam z pracownikami Caritas Jerusalem w miejsca, gdzie Caritas zapewnia mieszkańcom pomoc psychologiczną i pracuje na rzecz poprawy ogólnych warunków życia. Byliśmy między innymi w Al-Shaga`yeh, Al-Maghazi, Khuzaa`, Faraheen, Al-Sawarha i Biet Hanoun. Ludzie tam nie pracują, nie mogą odbudować domów, bo brakuje materiałów budowlanych. Nie mają podstawowych środków do życia, wykorzystują to co im pozostało. Widziałam ludzi, którzy brali materiały z ruin swoich domów, żeby zbudować schrony dla swoich dzieci.
W czasie mojego pobytu w Gazie usłyszałam wiele historii, niektóre były naprawdę przejmujące. Szczególnie te, opowiedziane przez dzieci. 10 –letni Mo’tasem od dwóch lat powtarza, że tęskni za Badarem, swoim najlepszym przyjacielem, który zginął w czasie wojny. Przed wojną Mo’tasem był bystrym, aktywnym i wesołym chłopcem, dziś przerażają go nagłe, głośne dźwięki i lecące samoloty, zaczęły się liczne koszmary i moczenie nocne. Chłopiec stał się zestresowany i nieufny. Z pomocą przyszła Caritas Jerozolima, która dokłada starań, by chłopiec znów mógł być dzieckiem. Z powodu przeżytego dramatu niektórzy ludzie myślą o tym, by opuścić Gazę i znaleźć bezpieczne miejsce do życia, jednak są też tacy, którzy są zdeterminowani, by zostać, bo wciąż mają nadzieję, że sytuacja wkrótce się poprawi.
Caritas Jerozolima prowadzi różne projekty m.in. medyczne, zapewniające podstawową opiekę, program zdrowotny dla lokalnej społeczności, zapewnia również schronienie w szkołach, tym, którzy uciekli ze swoich domów a także paczki żywnościowe, koce i środki higieny. Ponadto organizuje pomoc psychologiczną dla dzieci, które zostały najbardziej dotknięte skutkami przedłużającego się konfliktu.
„Wierzymy, że powrót do dobrej kondycji psychicznej dzieci ma nawet większe znaczenie niż naprawa poniesionych materialnie szkód.” – mówią zgodnie pracownicy Caritas Jerozolima.
W czasie konfliktu w Strefie Gazy w 2014 roku zginęło ponad 2000 Palestyńczyków, w tym około 500 dzieci.
Po wybuchu wojny na terenie Autonomii Palestyńskiej w 2014 roku Caritas Polska rozpoczęła zbiórkę funduszy pod nazwą Szpital dla Gazy. Dzięki niej przekazano ponad 100 tys. złotych na wsparcie szpitala ortopedycznego dla dzieci, poszkodowanych w wyniku wojny.
tekst: Rima Shahin (Dział Komunikacji Caritas Jerusalem )
tłumaczenie: Monika Burczaniuk (Caritas Polska)