Przed niskim parterowym budynkiem w dzielnicy Downtown w Ammanie, stolicy Jordanii, gromadzi się grupa osób. Czekają na szkolenie ze sztuki pozytywnego myślenia, mające wesprzeć beneficjentów polskiego projektu pomocowego w radzeniu sobie z trudną sytuacją życiową. Wielu z nich zmaga się z traumą wojenną, depresją i bólem po stracie najbliższych.
Projekt, określany przez pracowników Caritas Jordania jako polski, polega na wsparciu 422 rodzin (70% rodzin beneficjentów stanowią uchodźcy z Syrii, a 30% to najubożsi Jordańczycy) poprzez udostępnienie wsparcia finansowego na pół roku celem opłacenia ich zakwaterowania. Jest finansowany z programu Polska Pomoc, a organizowany we współpracy między Caritas Polska i Caritas Jordania. Pierwsza część projektu odbyła się w 2017 roku, wówczas czteromiesięczną pomoc otrzymało 348 rodzin.
Na początku beneficjenci, zakwalifikowani do projektu m.in. na podstawie kryterium dochodowego i sytuacji życiowej, otrzymali karty bankowe, za pomocą których przez następne sześć miesięcy mogą wypłacić przyznaną kwotę (między 110 a 160 JOD miesięcznie). Projekt ma na celu poprawę warunków mieszkaniowych najuboższych Jordańczyków i syryjskich uchodźców, wsparcie ich zdolności adaptacyjnych i umiejętności radzenia sobie z problemami.
Na korytarzu biura Caritas w Ammanie przewija się wiele osób. W jednym z pomieszczeń poznaję Fuada, który przed szkoleniem przeprowadza wywiad, istibjan, z kilkoma losowo wybranymi uczestnikami: czym jest pozytywne myślenie? Czy pomaga spojrzeć na życie w radosny sposób czy utrudnia funkcjonowanie? W jaki sposób można tę umiejętność trenować?
Wywiad ma sprawdzić, jaką wiedzę mają uczestnicy przed szkoleniem. Za godzinę, po spotkaniu, te same osoby wyrażają swoją opinię na jego temat, czy przekazane informacje były przydatne.
Szkolenie będzie prowadzić Nisrin, psycholożka, która od kilku lat współpracuje z Caritas Jordania. Wśród osób, które do niej przychodzą na konsultacje, wiele zmaga się z wojenną traumą, przemocą, depresją, bólem po utracie bliskich. Zagaduję ją, jak sobie radzi z tak stresującą pracą. Nisrin opowiada o swoim pierwszym tygodniu, jak przepłakała cztery dni z rzędu. Z biegiem czasu znalazła sposób na odreagowanie: półgodzinny spacer ze słuchawkami w uszach.
Dopytuję ją o dzieci, jak kryzys humanitarny odbija się na szkole. Nisrin tłumaczy mi, że wielu Jordańczyków jest dumnych ze stanowiska, jakie przyjął ich kraj, który od siedemdziesięciu lat przyjmuje uchodźców, najpierw z Palestyny, potem z Iraku i Syrii. Jest też wiele osób, które mają pretensje o zabierane miejsca pracy, o rosnące ceny wynajmu mieszkań w związku z rosnącym popytem. Tak, „ty uchodźco!” często słychać na boiskach szkolnych podczas kłótni i bójek.
Musimy przerwać rozmowę – czas zaczynać szkolenie.
Obok sali wykładowej znajduje się świetlica. Dużo książek i zabawek. Dzięki obecności pracownika Caritas, czuwającego nad bawiącymi się dziećmi, wiele matek może przyjść na szkolenie i skupić się na jego treści. W kolejnych dniach jadę do centrów Caritas w innych miastach, w Karak, Zarka i Salt, we wszystkich widzę świetlicę obok sali wykładowej.
Szkolenie trwa godzinę. Nisrin zdaje sobie sprawę, że słuchają jej osoby o bardzo różnym wykształceniu, w tym analfabeci. Cierpliwie tłumaczy i zadaje pytania, aby angażować beneficjentów. Jak można odreagować złe emocje? – Mąż sąsiadki po kłótni wyszedł z domu i wrócił następnego dnia. Całą noc nie wiedziała, dokąd się udał – mówi jedna z uczestniczek. Podawanie przykładów z życia codziennego cieszy Nisrin, bo doskonale wie, że jej przekaz zostanie lepiej zrozumiany.
O zdrowie psychiczne trzeba dbać jak o pomidory – mówi Nisrin. – Kiedy kupujesz pomidory na targu to wiesz, że musisz włożyć je do lodówki, bo na zewnątrz po trzech dniach się zepsują. Pozytywne myślenie to umiejętność, mahara, to lodówka, która poprawia nasze samopoczucie.
Szkolenia grupowe prowadzone przez pracowników Caritas dotyczą m.in. praw i obowiązków lokatora, obsługi bankomatu, sztuki pozytywnego myślenia, praw uchodźców. Beneficjenci projektów mają obowiązek w nich uczestniczyć. Dodatkową zachętą jest zwrot kosztów dojazdu i skromny poczęstunek: sok, wafelek, czekoladka.
Sześcioletnia Nur, której wypadły mleczne jedynki, wypatrzyła w jednej z paczuszek rogalika z czekoladą. Prosi nas, żebyśmy zarezerwowali jej tę paczuszkę, aż przyjdzie jej mama podpisać listę obecności. W żółtej sukience i legginsach, z długimi, brązowymi włosami, przypomina mi Bellę z „Pięknej i Bestii” z adaptacji Disney’a. Oby i jej historia miała szczęśliwe zakończenie.
Marianna Chlebowska
Projekt „Wsparcie uchodźców syryjskich i najuboższych Jordańczyków w zakresie schronienia” jest współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autorki i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.