Pracują w odległych regionach świata niosąc Dobrą Nowinę i pomoc materialną. Prowadzone przez siebie dzieła miłosierdzia zawierzają opatrzności Bożej, a siebie oddają w opiekę Matce Najświętszej. Tak jak posługujący w Meksyku ksiądz Grzegorz, dla którego szczególnie bliska stała się Matka Boża z Gwadelupy i którego w grudniu ubiegłego roku odwiedziła delegacja Caritas Polska.
W parafii księdza Grzegorza mieszkają ludzie pracowici, ale ubodzy, nie może on liczyć na to, że datki wiernych starczą na coś więcej niż opłacenie osób zatrudnionych przy miejscowym kościele. Tych najbiedniejszych, nierzadko głodnych parafian, wspiera Caritas Polska. Tak jak i podopiecznych innych polskich misjonarzy, których na świecie pracuje 1883. Organizacja angażuje się także w bardziej wymagające dzieła misjonarzy – budowę szkół, jadłodajni, studni głębinowych, przyuczanie do zawodu czy organizację miejsc pracy. Włącza się także w pomoc w czasie katastrof naturalnych i kryzysów – np. takich, jak ten, który nastąpił po trzęsieniu ziemi w Meksyku w 2017 roku. Wówczas Caritas mogła działać dzięki pallotynom, którzy byli obecni na miejscu.
Meksyk to ogromny kraj, prawie sześć razy większy niż Polska, w którym mieszka 125 mln ludzi. Niektórzy żyją nad ciepłym oceanem, inni na prerii, a jeszcze inni w górach. Meksykanie to ludzie radośni, choć równocześnie niechętnie okazują emocje. Skrywają je dla najbliższych. Z drugiej strony bardzo różnią się między sobą, w zależności od regionu, który zamieszkują. Ci z Tenango del Aire są bardzo przywiązani do miejsca, w którym żyją. Nie są otwarci na zmiany i nowinki ze świata, chwalą sobie tradycję. Niechęć do zmian dotyczy również życia duchowego – nie chcą łączyć się w nowe wspólnoty. Zamknięcie to jest skutkiem m.in. słabego wykształcenia i koncentrowania się na zapewnieniu rodzinie bytu, co w Meksyku nie jest łatwe. Określenie położenia Polski na mapie świata jest dla nich zbyt trudnym zadaniem, mimo że polscy pallotyni posługują tu już od 23 lat.
Jeden gringo we wsi
Ksiądz Grzegorz Rawiak SAC na misji w Tenango del Aire w Meksyku pracuje od 2 lat, a misjonarzem jest już od lat 11. Należy do zgromadzenia pallotynów, a pochodzi z Krasnobrodu. Na swoją pierwszą misję wyjechał do Kolumbii, do miejscowości Beyo, niedaleko Medelin. Posługiwał tam przez dwa lata. Potem był proboszczem w dwóch wenezuelskich parafiach – przez sześć lat w miejscowości Upata, a następnie w Guarenas. W Meksyku, w parafii, w której znajduje się sanktuarium Bożego Miłosierdzia, posługuje sam. — Powołanie misyjne jest tajemnicą. Ja do tej pory nie rozumiem, dlaczego stało się to, co się stało. Zacząłem rozważać wyjazd w czasie swojego nowicjatu, po spotkaniu z misjonarzami w Wadowicach. Opowiadali o misjach, o wyjątkowo otwartych i radosnych ludziach, wyrażających szczęście z uczestnictwa we mszy świętej tańcem! Pamiętam, jak po jednej rozmowie z misjonarzem podszedłem do mapy świata, na której były zaznaczone pallotyńskie misje, i wypatrzyłem Wybrzeże Kości Słoniowej w Afryce. Zacząłem uczyć się języka francuskiego w trakcie seminarium, odbywałem w tym celu również kursy językowe we Francji i Belgii — wspomina ksiądz Grzegorz.
Boży plan dla księdza Grzegorza był jednak zupełnie inny. Pracował już od roku w jednej z radomskich parafii, kiedy odezwał się do niego kolega z seminarium z wiadomością, że szukają pilnie misjonarzy do Kolumbii. Ksiądz Grzegorz początkowo miał opory, głównie z powodów językowych, ale w końcu dał się przekonać. Szybko nauczył się języka hiszpańskiego i zaczął posługę w Ameryce Łacińskiej. Przyznaje, że po pierwszych trudnościach zakochał się w misjach. Szczególnie ciepło wspomina pobyt w Wenezueli, wśród – jak mówi – ludzi uśmiechu. I to pomimo sporych kłopotów finansowych oraz nieprzechylnego nastawienia wenezuelskiego reżimu.
Z Wenezueli ruszył do Meksyku, gdzie posługuje do dziś, w pięknej miejscowość Tenango del Aire. Szerzy kult Bożego Miłosierdzia, jak pallotyni przed nim, którzy przyjeżdżają tu na misje już od 23 lat. Tenango del Aire, gdzie mieszka 6000 osób, jest oddalone o godzinę drogi od stolicy kraju. Początki misji były trudne, bo sanktuarium, do którego przyjeżdżają pielgrzymki (również z Polski), było w opłakanym stanie. Jednak dzięki dobroczyńcom i miejscowej ludności udało się je odnowić.
Trudy codzienności
Popularność takich seriali, jak „Narcos” czy „Breaking bad”, sprawiła, że wielu z nas kojarzy Meksyk z wszechobecną działalnością karteli narkotykowych. Obraz ten jest oczywiście przesadzony, ale prawdą jest, że w Meksyku nie brakuje przemocy. Wojna z kartelami pochłonęła w ostatniej dekadzie ponad 150 tys. istnień ludzkich. Zła kondycja słabo opłacanej policji i powszechność stosowanego przez przestępców systemu haraczy nie ułatwiają prowadzenia własnej działalności. Zdarza się, że do busów wkracza uzbrojony napastnik, który zabiera pasażerom portfele. Wysoka przestępczość w wielu regionach kraju wynika głównie z biedy, szacuje się, że w niedostatku żyje nawet 50 mln ludzi. Trudno tu o pracę. Często widzi się mężczyzn stojących na skrzyżowaniach ulic z kilofami czy łopatami, którzy czekają na chiamby – pracę choćby na jeden dzień, dzięki której kupią jedzenie dla siebie i najbliższych. Meksykanie to pracowity naród, pracę się tu szanuje i źle jest odbierane lenistwo. W Tenango del Aire, które specjalizuje się w rolnictwie, zarabia się średnio 30 dolarów tygodniowo, co pozwala na skromne życie. — Albo jemy, albo mamy się w co ubrać, albo mamy buty, albo budujemy. To jest tutejsza rzeczywistość. Ale wśród tych wszystkich przeciwności losu i niepokojów żyje się także z radością. Mówimy u nas tak: dopóki starczy fasoli do jedzenia, to brzuchy są pełne, a rodzina szczęśliwa — opowiada pani Paz z parafii Miłosierdzia Bożego.
Niestety koronawirus położył się cieniem na życiu mieszkańców Meksyku. Zmarło blisko 300 tysięcy osób i odnotowano 4 miliony przypadków zachorowań. Tak wysokie liczby wynikają z faktu, że Meksykanie są bardzo rodzinni i lubią się nawzajem odwiedzać. Ponadto żyją w rodzinach wielopokoleniowych — wokół dziadków i pradziadków zbierają się najbliżsi. Takie duże rodziny zaraza dotknęła najmocniej, bo ich żywiciele nie mogą zrezygnować z pracy lub jej ograniczyć, dlatego codziennie wychodzą, by np. sprzedawać tortille i inne meksykańskie potrawy na ulicznych straganach. Służba zdrowia nie jest przygotowana na dużą liczbę chorych. Brakuje niemal wszystkiego, dlatego nie zaskakuje widok kierowców karetek, którzy w czasie korków chodzą między samochodami, zbierając od kierowców po kilka peso na benzynę.
W dobie COVID-19 również realizacja zadań duszpasterskich została mocno ograniczona. Księża rzadko mogą odwiedzać wiernych w ich domach czy zakładach pracy. Grupy parafialne nie mogą się spotykać w salach. W Meksyku zostały wprowadzone bardzo duże ograniczenia liczby wiernych dopuszczonych do udziału we mszach świętych. By uczestniczyć w niektórych wydarzeniach, np. w dniu objawienia Maryi z Gwadelupy, trzeba było wpisywać się na listę. Bardzo bolesnym doświadczeniem dla księży jest odwiedzanie chorych z ubogich rodzin, którzy w warunkach urągających ludzkiej godności czekają na śmierć. — Prosimy o modlitwę za misje, za naszych wiernych, ale i za nas. Za każdy gest wsparcia również dziękujemy. Bo nie wystarczy, że idziemy do ludzi ze Słowem Bożym. Kiedy idziemy do ludzi, którzy są biedni i głodni, musimy najpierw zadbać o ich potrzeby materialne. Dajemy im najczęściej despenso, czyli paczuszki z jedzeniem oraz podstawowymi środkami higieny. O wiele łatwiej głosić misjonarzowi Ewangelię, kiedy ma zapewniony byt i może zaoferować ludziom wsparcie materialne. Sami nie jesteśmy w stanie się wyżywić. Sam czasem odprawiam w niedzielę 7 mszy świętych i to, co ludzie złożą na ofiarę, starcza na pensje dla pracowników parafii, a dla misjonarza niewiele już zostaje. Są jednak cudowne rozwiązania, Bóg stawia na mojej drodze wyjątkowych ludzi, którzy chcą pomóc! Dzieją się rzeczy, które trudno po ludzku wyjaśnić. Ewangelia, która realizuje się w życiu. To się często dzieje na naszych oczach — opowiada wyraźnie wzruszony ksiądz Grzegorz. — Pomimo trudnych chwil w czasie pandemii otrzymałem dużo światła i pomocy od różnych instytucji. Bóg tak okazał swoje wsparcie dla misji. Wśród dobroczyńców są Caritas Polska, Miva Polska i rzesza polskich pielgrzymów — dodaje misjonarz.
Na potwierdzenie słów księdza swoim świadectwem dzieli się pani Paz wraz z mężem Freddym: — Pomoc od Caritas Polska była dla nas naprawdę zaskakująca, możemy to jedynie nazwać cudem, bardzo niespodziewanym. Chce mi się płakać, ale to ze szczęścia, bo nigdy w życiu nie otrzymaliśmy pomocy na tak wielką skalę. Nigdy o tym nawet nie marzyliśmy. Tak naprawdę, to czasem czujemy, że na to nie zasłużyliśmy, ale jesteśmy bardzo wdzięczni Caritas. To są emocje… bardzo wiele emocji! Myślę, że to właśnie Caritas jest światełkiem, na które czekaliśmy. I to nas zmotywowało, aby iść naprzód, nie pozwolić sobie spaść z powrotem w przepaść, w której tkwiliśmy — dodaje wzruszona kobieta.
Kiedy ziemia się otwiera
Meksyk położony jest w jednym z najbardziej aktywnych tektonicznie obszarów na świecie. Trzęsienia ziemi i erupcje wulkaniczne nie są tu rzadkością. Jedna z najpotężniejszych katastrof nastąpiła w 1985 roku – w czasie trzęsienia ziemi o sile 8,1 w skali Richtera zginęło około 40 tysięcy ludzi, a ćwierć miliona straciło dach nad głową. Żyjąc w cieniu wulkanów ludzie nie wznoszą okazałych budowli, nie chcą przeżywać straty po kolejnej katastrofie naturalnej. Kiedy 19 września 2017 roku trzęsienie ziemi o sile 7,1 stopnia w skali Richtera nawiedziło stan Puebla, 115 kilometrów na południowy wschód od stołecznego miasta Meksyku, z pomocą mieszkańcom przyszła Caritas Polska.
Katastrofa pochłonęła około 370 istnień ludzkich, a rannych było blisko 6000 osób. Na skutek wstrząsów zawaliło się 60 budynków, a tysiące innych zostało naruszonych, m.in. bloki mieszkalne, supermarkety, szkoły, świątynie. Do dzisiaj wielu z nich nie udało się odbudować, głównie dlatego, że ludzie nie mają na to środków, szacuje się bowiem, że blisko połowa mieszkańców Meksyku żyje w biedzie.
— Czasami Polacy pytają mnie dlaczego buduje się mieszkania, szkoły i szpitale w rejonach aktywnych sejsmicznie. Prawda jest taka, że ruchy płyt tektonicznych są odczuwalne na powierzchni tysięcy kilometrów kwadratowych, dlatego ludziom trudno przenieść się poza tą strefę. Wyobraźmy sobie, że w takiej sytuacji jest Polska. Gdzie miałyby się podziać miliony naszych rodaków? — pyta retorycznie ksiądz Grzegorz.
W Tenango del Aire również doszło do wielu zniszczeń. Jest to jeden z najuboższych regionów w Meksyku. Miejscowi są zatrudnieni głównie w rolnictwie, przy uprawie kukurydzy, fasoli, owsa i pszenicy. Jednak wiele osób nie może znaleźć pracy. Jest to dla nich szczególnie trudne, bo Meksykanie są z natury bardzo pracowici i praca jest postrzegana jako wielka wartość. Niestety w okolicy brakuje dużych firm, które dałyby utrzymanie wielu rodzinom. Kryzys na rynku pracy dodatkowo spotęgowała pandemia. Po katastrofie w pomoc włączyła się Caritas Polska, która sfinansowała odbudowę domów 42 najuboższych rodzin. Dzięki wysiłkowi wielu ludzi udało się uprzątnąć gruzy, postawić mocne fundamenty, wzniesiono ściany, założono elektrykę i kanalizację. Wszystkie te prace i materiały wyceniono na łączną kwotę 201 900 zł. Udało się również wzmocnić dach świątyni, zapewniając bezpieczeństwo wiernym. — Dzięki wsparciu od Caritas Polska i parafii mogliśmy naprawić pęknięcia i wstawić kolumnę podtrzymującą tę część domu, która najbardziej ucierpiała w katastrofie. Pomalowaliśmy również ściany. Jesteśmy bardzo wdzięczni za wsparcie! — mówi z entuzjazmem jedna z mieszkanek Tenango del Aire. Rzeczywiście jej dom sprawia wrażenie zadbanego i bezpiecznego. Uwagę zwraca spokój rodziny, radość ze spotkania z przedstawicielami Caritas Polska i przede wszystkim bliskość, jaką sobie wszyscy okazują. — Dla nas faktycznie rodzina jest najważniejsza, a przede wszystkim najważniejsze jest, aby pozostała w łasce Bożej i aby Bóg był z nami. Zawsze u nas było tak, że ludzie jednoczą się w rodzinach, nie możemy żyć bez rodziny. Nadal można spotkać duże rodziny, które żyją pod jednym dachem. Trzeba żyć w jedności, bo jeśli ty dziś czegoś nie możesz zrobić, to my jesteśmy, żeby ci pomóc — tłumaczy kobieta.
Solidarność świata
Caritas Polska działa w ramach struktury Caritas Internationalis, która zrzesza krajowe Caritas z całego świata. Jedną z przyjętych działań jest wspieranie siebie nawzajem w razie kryzysów. Tak też było po trzęsieniu ziemi w 2017 roku. Wówczas Caritas Polska przekazała Caritas Meksyk kwotę w wysokości 783 489 zł. Fundusze przeznaczono przede wszystkim na odbudowę i remonty domów i mieszkań. Zorganizowano także szkolenia dla lokalnej społeczności i osób powołanych do opracowania strategii na wypadek kolejnej katastrofy. Dla tych ostatnich zakupiono również laptopy i telefony oraz zapewniono im dostęp do Internetu. Ponadto utworzono lokalne plany zarządzania kryzysowego na wypadek przyszłych katastrof. Te działania zmniejszą ryzyko szkód w przyszłości i wzmocnią lokalne wspólnoty, tak by umiały skutecznie i szybko działać w razie katastrofy. Ksiądz Rogelio Narváez Martínez, dyrektor Caritas Meksyk, uważa, że edukacja jest konieczna, by ratować życie ludzi. Podkreślił też, że im większa niewiedza, tym większa katastrofa. — Chcemy wam dziś podziękować, bo wspólnie wykonaliśmy tę pracę i społeczności czują się wzmocnione — powiedział ks. Martínez.
Jak podkreślił ks. dr Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska, który w ostatnim czasie odwiedził Meksyk, zaangażowanie organizacji i jej obecność w strukturze międzynarodowej Caritas umożliwia owocną współpracę z Caritas Meksyk. Wspomniał także o nieocenionej pracy polskich misjonarzy na całym świecie: — Tutaj, w Meksyku, nawiązaliśmy kontakt z polskimi pallotynami, którzy przez swoją wieloletnią posługę najlepiej znają potrzeby tych ludzi. W imieniu wdzięcznych mieszkańców Meksyku pragnę wyrazić swoje podziękowanie darczyńcom i zapewnić o naszej modlitwie za wszystkich Polaków, którzy są solidarni i dzielą się ze światem miłością!
Tekst i zdjęcia Maurycy Pieńkowski
Tłumaczenia z języka hiszpańskiego Helena Krajewska
Jeśli chcesz mieć swój udział w kolejnych dziełach polskich misjonarzy, możesz:
- przekazać wsparcie przez stronę caritas.pl/misjonarze
- wysłać SMS o treści MISJE pod nr 72052 (koszt 2,46 zł z VAT)
- dokonać przelewu z tytułem MISJE na konto: 70 1020 1013 0000 0102 0002