Wg Jordańskiej Agencji Prasowej Petra ok 90% z około 1,3 mln syryjskich uchodźców w Królestwie Jordanii żyje w miastach i wioskach, co stanowi ok 20% populacji jordańskiej. Z tej liczby tylko prawie połowa jest zarejestrowana przez UNHCR tj 638 633 osób. W obozie Zaatari na koniec marca było zarejestrowanych 79 551 uchodźców. Największe skupiska uchodźców są w Ammanie, Mafraq, Irbid i Zarqa. Wszędzie tam jest Caritas Jordan, która tylko w 2015 r. zarejestrowała w swojej bazie 82 327 uchodźców z Syrii. Wyzwaniem tu jest wszystko:, edukacja.. 145 000 syryjskich studentów otrzymuje podstawowe wykształcenie w szkołach publicznych, które wzięły na siebie wsparcie edukacyjne dzieci, a i tak 70 tys. dzieci w ogóle nie chodzi do szkoły. Warto przy tym zauważyć, że w Jordanii 70% uchodźców stanowią kobiety i dzieci.
Z wizytą w Ammanie przebywa aktualnie Marta Titaniec, Kierownik Działu Projektów Zagranicznych Caritas Polska, które relacjonuje:
WIZYTA W CARITAS JORDAN
„7 kwietnia odwiedziłam Centrum Caritas w Zarqa niedaleko Ammanu. Widać, jak od 2012 r. kiedy byłam tam pierwszy raz Caritas rozwinęła swoje struktury pomocy. W Caritas w całym kraju pracuje obecnie 324 pracowników i 2000 wolontariuszy, w Zarqa z 14 pracowników, dzisiaj liczba wzrosła do 46 i 10 wolontariuszy. Jest to największe centrum pomocy Caritas w Jordanii. Posiada 4 sekcje, które zapewniają kompleksowe wsparcie uchodźcom, migrantom oraz ubogim Jordańczykom. Tutaj jak podkreślali moi rozmówcy nikogo nie pomijamy. „Nie pytamy czy ma papiery rejestracyjne jak jest uchodźcą, skąd przyjechał do pracy czy jakiego jest wyznania. Nikomu nie mówimy NIE”.
Centrum prowadzi sekcję medyczną, gdzie pracują m.in. lekarze ogólni, dentyści oraz eksperci ds. żywienia oraz pomoc matce i nowonarodzonemu dziecku. Tu również zauważano po kilku latach konfliktu konsekwencje braku odpowiedniego odżywiania dla niemowląt. Następnie sekcję edukacyjną, do której należy organizacja child friendly space, popołudniowe zajęcia wyrównawcze dla dzieci, które mają problemy w szkole albo w ogóle do niej nie chodzą (ok 70% dzieci uchodźców korzysta z różnych zajęć edukacyjnych), zajęcia przygotowujące do zawodu, szczególnie w obszarze cateringu oraz sekcja szkoleniowa tj. uświadamiająca, szczególnie w obszarze chorób, w tym AIDS. Jeśli ktoś przychodzi chory, otrzymuje pomoc, ale też informację jak sobie radzić. Uczy się też ludzi jak korzystać z voucherów. Dużą część zajmuje sekcja pomocy humanitarnej dla uchodźców i migrantów. Od początku konfliktu od 2011 roku przez Centrum przeszło ponad 60 tys. osób. Dziennie przychodzi od 250 do 300 osób. Dynamika jest zatrważająca. Nawet nie czytając gazet pracownicy wiedzą, że jak dziennie zaczynają rejestrować 100 nowych przypadków, kiedy średnio jest 10 tzn. że gdzieś coś się stało i ludzie musieli uciekać..
Ludzie przyjeżdżają do Zarqa bo tu życie jest tańsze niż w niedalekim Ammanie. Przykładowo wynajęcie mieszkania to kwota mniej więcej 100 -150 JOD, kiedy w Ammanie trzeba zapłacić ponad 300 JOD za najprostsze warunki. Dodatkowo w Zarqa wszędzie można dojść na pieszo i nie wydawać na transport czego nie da się uniknąć w Ammanie.
Praca jest dobrze zorganizowana. Caritas dociera do ludzi poprzez visiting team – grupy czteroosobowe, które odwiedzają osoby rejestrujące się w Centrum. Są to grupy mieszane z racji kulturowych. Jedna osoba rozmawia z rodziną, druga ogląda warunki domowe, trzecia rozmawia z dziećmi, kolejna przygotowuje dane rejestracyjne. Pozwala to zrobić kompleksowy raport pomocy. Kiedy odwiedziłam rodzinę uchodźców, przekonałam jest to bardzo ważne – bo jednocześnie jest wiele problemów do rozwiązania – zapewnienie jedzenia, opłacenie czynszu, zapewnienie dzieciom szkoły oraz o ile to możliwe pomoc w zdobyciu kwalifikacji. Niestety to co pozbawia ten system komplementarności, to brak możliwości pracy dla uchodźców. Są skazani na pracę na czarno albo wegetację. Często od razu pojawiają się problemy zdrowotne – uchodźcy przyjeżdżają z wieloletnimi zaniedbaniami tj cukrzyca czy nadciśnienie oraz czasami potrzebą operacji ortopedycznej. Taki team dziennie odwiedza do 10 rodzin. Caritas swoich beneficjentów wybiera na podstawie pogłębionych wywiadów domowych. Każda rodzina jest w bazie, z dokładnym opisem sytuacji. Do projektów wybierani są wg kryteriów wrażliwości.
Dodatkowo baza Caritas jest skomunikowana ze wszystkimi miejscami w Jordanii, gdzie Caritas pracuje. Caritas korzysta też z bazy RICE należącej do UNHCR by nie dublować pomocy.
Na pytanie co jest najtrudniejsze w tej pracy usłyszałam, że priorytetyzacja tzn. nie da się zapewnić wszystkiego, a jednocześnie trzeba pomóc i to zaczynając od potrzeb najpilniejszych w danym momencie dla danej rodziny. Doświadczenie pokazuje, że najpierw zdrowie – muszą mieć pewność, że wszyscy są zdrowi, potem opłacenie czynszu tzn. zapewnienie dachu nad głową, następnie edukacja a potem jedzenie. Warte podkreślenia jest, że wszyscy podkreślają wagę edukacji. Spotkałam 19-letnią dziewczynę, która miała skończoną w Syrii tylko podstawówkę. Jej 6-letnia siostra Fatima w ogóle do szkoły nie chodzi. Trzeba ratować kogo się da.
Pracownicy w Zarqa podkreślają też, że ważne jest by znaleźć balans. Przez ostatnie 5 lat przyjmowania uchodźców, Jordańczycy zbiednieli, a życie stało się droższe. Dlatego też proszą kraje unijne, mocno tu obecne, by wsparcie było też kierowane do społeczności przyjmującej. Szacuje się, że obecnie w ok 6 mln Jordanii przed wojną mieszka 9 mln osób, w tym prawie połowa to uchodźcy i migranci. Te dane porażają, ale jak mówią moi rozmówcy „tolerancja i szacunek są darem od Boga”. Jeśli widzimy ludzi w potrzebie, pomagamy, a muzułmanie są zdziwieni, że chrześcijanie im pomagają”. Warto podkreślić, że chrześcijanie stanowią od 3 do 5% populacji w Jordanii. Caritas to nie tylko imię, to misja, a biedni potrzebują uśmiechu i miłości”.
Potrzeby są wielkie, bo UNHCR ograniczyła środki na wyżywienie. Obecnie to 10 JOD na miesiąc dla rodziny. Nie starcza to nawet na przeżycie 10 dni. Dla przykładu w projekcie Caritas to 50 JOD na miesiąc, co i tak nie wystarcza, ale można przetrwać.
Odwiedziłam też tzw. Military Market, gdzie uchodźcy mogą robić zakupy. Produkty są tam ok 10% tańsze, a dzięki umowie z Caritas Jordan vouchery są honorowane. Takich sklepów jest w Jordanii 114, w samej Zarqa 9. Znajdują się w mieście, co ułatwia robienie zakupów. Przypominają one nasze sieci w stylu Biedronka czy Lidl, gdzie wiele produktów jest nie tylko na pólkach, ale również w paczkach. Wybór produktów jest duży i mają dobrą jakość. Można również skorzystać z promocji.
Z WIZYTĄ U RODZINY UCHODŹCÓW SYRYJSKICH
W Zarqa odwiedziłam Muhammada z Halab z Syrii czyli z Alleppo. Są już dwa lata w Jordanii, uciekli spod ostrzału razem z całą rodziną. Jest to rodzina pokoleniowa. Muhammad jest dziadkiem a zarazem głową rodziny. U siebie był hodowcą owiec. Nie wiedzą co się dzieje z ich domem. Nie wiedzą czy wrócą, to zależy od sytuacji. Byli dwa dni w obozie Zaatari, ale dzięki pomocy znajomego Jordańczyka udało im się opuścić obóz i zamieszkać w Zarqa gdzie płacą za dwa pokoje, w których mieszka 14 osób 100 JOD. Dostają 15 JOD miesięcznie, co starcza im na 10 dni, bo jedzą tylko jeden posiłek dziennie. Nie mogą sobie pozwolić na świeże owoce i warzywa, źródło witamin. Jedzą przede wszystkim chleb i ryż. Dlatego też w projekcie Caritas zapewniliśmy oprócz voucherów żywnościowych również vouchery na świeżą żywność by wyrównać niedobór w żywieniu.
Problemem jest szkoła dla dzieci. 19-lenia córka Muhammada ma ukończoną tylko podstawówkę, kolejna 6-letnia Fatima nie chodzi do szkoły. Chłopcy oglądają cały dzień telewizję. Kolejna 20-letnia córka 21 dni temu została matką Ibrahima. Matka ma problemy z ciśnieniem i potrzebuje 20 JOD miesięcznie na leki, Muhammad potrzebuje operacji barku, która kosztuje 400 JOD. Na to wszystko już nie ma funduszy..
Warunki domowe są fatalne. Żadnego wyposażenia oprócz materacy leżących na ziemi, spod którego gospodarz wyciągnął dokument rejestracyjny UNHCR. Mają tylko byle jakie koce, które zimą nie zapewniły żadnego ciepła. Dach przecieka, a na jego remont również nie ma funduszy. Pralka zepsuta, kuchnia bez wyposażenia, brak ogrzewania.
Często słyszałam z ust Muhammada, że za wszystko dziękuje Bogu.”
Po zainicjowaniu projektu pomocy w Jordanii, przedstawicielka Caritas Polska uda się do Bejrutu w Libanie.
Projekt współfinansowany w ramach programu polskiej współpracy rozwojowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.