Są regiony na świecie, w których pandemia nie jest największym zmartwieniem. Obozy w irackim Kurdystanie pełne są ludzi uciekających przed bestialstwem Państwa Islamskiego. Dzięki współpracy Caritas Polska z fundacją Orla Straż i projektowi „Mleko dla Kurdystanu” dzieci i młode matki otrzymują mleko w proszku, które często jest dla nich jedynym ratunkiem przed głodem i śmiercią.
Iracki Kurdystan jest jednym z wielu regionów na świecie posiadających autonomię, ale też jednym z nielicznych, które cieszą się sporą akceptacją innych państw. Nie wykazuje też większych aspiracji separatystycznych, stawiając na partnerstwo w relacjach z rządem centralnym w Bagdadzie. W ostatnich latach zrobiło się głośno o Kurdystanie za sprawą walki z samozwańczym Państwem Islamskim oraz faktem przyjęcia ogromnej liczby uchodźców i przesiedleńców, którzy uciekli przed terrorystami.
Plan utworzenia autonomii kurdyjskiej na terenie Iraku powstał w 1970 roku. Do 1991 roku pozostawał on jednak jedynie na papierze. I wojna w Zatoce Perskiej oraz interwencja Stanów Zjednoczonych pozwoliły wojskom kurdyjskim na zajęcie terenów na północnym wschodzie kraju. Ustanowiono nowe władze oraz ogłoszono powstanie niezależnego państwa (bez ogłoszenia niepodległości).
Mały region i wielu uchodźców
Obecnie Kurdystan obejmuje w całości 3 z 18 prowincji, na które podzielony jest Irak, oraz kolejne 3 częściowo. Posiada własny parlament, prezydenta, rząd oraz siły zbrojne. Liczba ludności wynosi około 6 milionów. Oprócz Kurdów region zamieszkują także Asyryjczycy, Jezydzi, Turkmeni iraccy oraz inne, mniej liczne grupy narodowościowe i etniczne. Do tego zróżnicowanego społeczeństwa dołączyło w ostatnich latach około 2 milionów uchodźców i przesiedleńców, głównie z sąsiednich regionów Iraku oraz z Syrii. Był to efekt zbrodniczej działalności tzw. Państwa Islamskiego (ISIS), które od 2011 roku zaangażowane było w wojnę w Syrii, a dwa lata później dokonało ekspansji terytorialnej, zajmując ogromne tereny północnego i zachodniego Iraku. Kurdystan stanął przed największym w swojej historii wyzwaniem. Musiał bronić się przed najazdem ISIS oraz zapewnić schronienie uciekinierom, którzy często przybywali tylko z tym, co zdołali unieść. Mało który kraj byłby w stanie udźwignąć taki ciężar. To tak, jakby do Polski w jednym momencie przybyło 14 milionów ludzi szukających schronienia przed wojną.
Między młotem a kowadłem
Wywołało to ogromny kryzys humanitarny oraz ekonomiczny. Wstrzymano inwestycje, które do dziś nie zostały wznowione. W wielu dużych miastach w Regionie Kurdystanu stoją niszczejące szkielety niedokończonych budynków. Równiny leżące przy głównych drogach pomiędzy nimi zamieniły się w pola namiotów, tworzących obozy dla uchodźców i przesiedleńców. W zamyśle miały to być miejsca tymczasowego schronienia, jednak po ponad 6 latach od ucieczki przed ISIS tysiące rodzin nadal w nich przebywa. Powodów jest wiele. Jedni nie mają do czego wracać. Ich rodzinne miejscowości zostały obrócone w ruinę. Dotyczy to głównie Jezydów, czyli mniejszości etnicznej, która pochodzi z regionu Sindżar, leżącego przy granicy z Turcją oraz Syrią. W sierpniu 2014 roku ISIS dokonało na nich ludobójstwa. Szacuje się, że zginęło od 5 do 10 tysięcy ludzi. Kolejnych kilka do kilkunastu tysięcy kobiet i dzieci zostało porwanych. Kobiety i dziewczynki wykorzystywane były jako niewolnice seksualne. Chłopcy, po długotrwałej i często bardzo brutalnej indoktrynacji, byli szkoleni do dokonywania zamachów samobójczych. Dokładne dane odnośnie liczby ofiar wśród Jezydów nie są jeszcze znane, ponieważ część porwanych kobiet i dzieci nadal przebywa w niewoli.
Sporą grupę mieszkańców obozów stanowią samotne matki z dziećmi, których mężowie zostali zamordowani przez ISIS lub są uznani za zaginionych. W praktyce jest to równoznaczne, ponieważ terroryści nie oszczędzali mężczyzn, a ciała grzebali w nieoznaczonych, masowych grobach. Te odnajdywane są co jakiś czas w pobliżu miasteczek i wiosek, które były pod okupacją terrorystów. Kobiety z dziećmi najczęściej nie chcą wracać do miejscowości, które opuściły w 2013 i 2014 roku. Boją się powrotu ISIS. Wiedzą też, że tam nie otrzymają żadnej pomocy. Mogą na nią liczyć w obozach dla przesiedleńców. Wiele rodzin mieszka też w tzw. dzikich obozowiskach. Są to nieformalne koczowiska umiejscowione na obrzeżach dużych miast, wiosek lub oficjalnych obozów. Zamieszkują je ludzie, którzy z różnych przyczyn nie znaleźli schronienia w regularnych obozach dla przesiedleńców. Tam sytuacja jest często dramatyczna. Ludzie mieszkają w fatalnych warunkach, bez dostępu do bieżącej wody, toalet czy elektryczności. Zdani są wyłącznie na siebie. Czasem pomagają też sąsiedzi, lokalne władze i miejscowe fundacje charytatywne, które wiedzą ich o istnieniu. Zewnętrzna pomoc najczęściej w ogóle do nich nie dociera. Trudno doszukać się ich lokalizacji oraz danych na temat liczby mieszkańców.
Pandemia nie wybiera
Sytuację przesiedleńców i uchodźców mocno skomplikował też stan pandemii, który nie ominął Iraku oraz irackiego Kurdystanu. Obostrzenia dały się we znaki ludziom mieszkającym w obozach, zarówno tych oficjalnych, jak i nieformalnych. Z roku na rok pomoc humanitarna w regionie topnieje. Wiele programów zostało zakończonych, a w ich miejsce nie pojawiają się nowe. Od marca bieżącego roku wsparcie dla potrzebujących zostało nagle zastopowane. Z regionu czasowo lub całkowicie wycofało się wiele organizacji pomocowych. Nastąpił kryzys porównywalny z tym z lat 2014-2017. Przesiedleńcy często imali się prac dorywczych, które były ich jedynym źródłem dochodu. Teraz jest o to znacznie trudniej. Obostrzenia w funkcjonowaniu handlu zahamowały popyt na pracowników sezonowych. To jednak nie koniec problemów. Długotrwałe zawirowania wewnętrzne mogą doprowadzić do przebudzenia Państwa Islamskiego, które nadal działa i daje o sobie znać w centralnej i północnej części Iraku. Uśpione komórki ISIS czekają na dogodny moment do ataku. Ich sposób działania uległ w ostatnich dwóch latach znacznej zmianie. W miejsce otwartej walki zaczęli stosować metody partyzanckie. Dochodzi do porwań dla okupu, podpaleń oraz punktowych ataków na posterunki wojska, policji oraz kluczową infrastrukturę.
Tam, gdzie są największe potrzeby
Pomoc ofiarom terroryzmu nadal jest bardzo potrzebna. Choć ogólnoświatowe media przestały interesować się ich losem, to problem nie zniknął. W trudnej sytuacji ekonomicznej wciąż znajdują się tysiące ludzi. Zarówno mieszkańcy obozów, jak i rodziny, które wróciły już do swoich domów, potrzebują zewnętrznego wsparcia w różnej formie. Dla tych ostatnich ważna jest pomoc rozwojowa, czyli odtwarzanie miejsc pracy, odbudowa zniszczonych domów oraz lokalnej infrastruktury. Rodziny, które mieszkają w obozach, najczęściej potrzebują pomocy doraźnej, ponieważ w ich sytuacji ciężko mówić o możliwości podjęcia pracy. Nie wynika to z braku chęci, ale jej ograniczonej dostępności. Kryzys wojenny oraz ten związany z pandemią koronawirusa spowodował duży wzrost bezrobocia. Praca dorywcza czy sezonowa to dla wielu szczyt marzeń. Nielicznym udaje się ją znaleźć. Wsparcie w przeżyciu kolejnego dnia to niejednokrotnie najważniejsze zadanie organizacji humanitarnych.
Mleko dla najmłodszych
W 2016 r. Caritas Polska włączyła się w pomoc dzieciom i ich matkom mieszkającym w obozach dla uchodźców i przesiedleńców w irackim Kurdystanie. Zebrane w ramach projektu „Mleko dla Kurdystanu” środki pozwoliły na zakup mleka w proszku dla dzieci i ich matek, które straciły pokarm w wyniku stresu, ucieczki i złego odżywiania. W tym roku, w ramach projektu, rozpoczął się drugi etap pomocy.
Od kilku lat działam w Fundacji Orla Straż. Zajmujemy się pomocą ofiarom ISIS głównie w Iraku oraz irackim Kurdystanie. Dzięki współpracy z Caritas Polska już dwukrotnie udało nam się dostarczyć mleko w proszku dla dzieci, mieszkających właśnie w takich dzikich obozach. Projekt sfinansowany przez Caritas objął dzieci z rodzin będących w najcięższej sytuacji ekonomicznej. Za każdym razem wsparcie otrzymało ponad 300 dzieci. Na jedno dziecko przypadało 12 opakowań mleka w proszku po 400 gram, co powinno wystarczyć na około 3 miesiące.
Kontynuacja projektu sprawia, że jest to realne wsparcie, które przekłada się na poprawę ich zdrowia i jakości życia. Obecnie rozpoczynamy kolejną edycję projektu. To szczególnie ważne w czasie zimy, która na północy Iraku potrafi być bardzo mroźna. W ostatnich latach zdarzały się zamiecie śnieżne, a temperatura spadała poniżej zera. Dla osób mieszkających w namiotach lub kontenerach taka pogoda jest szczególnie uciążliwa. Dzieci potrzebują wartościowego pożywienia, aby przetrwać ten trudny okres.
Tekst Dawid Czyż z Fundacji Orla Straż, Zdjęcia fundacja Orla Straż
Orla Straż
Polska fundacja charytatywna założona w 2016 roku przez kmdr. ppor. rez. Bartosza Rutkowskiego, która pomaga ofiarom terroryzmu na Bliskim Wschodzie. Obszarem działania fundacji jest Irak oraz iracki Kurdystan, a także Egipt. Celem fundacji jest pomoc doraźna i rozwojowa przesiedleńcom, osobom uwolnionym z niewoli ISIS oraz wspieranie rodzin powracających do wyzwolonych miejscowości. Koszt dziennego wyżywienia 1 dziecka to 5 zł.
Artykuł ukazał się w najnowszym kwartalniku Caritas. Przeczytaj także inne teksty pobierając Kwartalnik Caritas. Kwartalnik dostępny jest także w aplikacji Publico24 Newsstand oraz na www.e.caritas.pl
Możesz wesprzeć akcję pomocy dzieciom: wysyłając SMS o treści MLEKO pod nr 72052 (koszt 2,46 zł z VAT) poprzez wpłaty na konto Caritas Polska PL 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 z dopiskiem MLEKO