Ponoć nuda zabija, a samotność doskwiera. Tak mówią. Okazuje się jednak, że nie wszyscy mają ochotę osobiście to sprawdzać. Na pewno nie mieli na to ochoty uczestnicy projektu „Kultura inspiruje i łączy pokolenia” organizowanego przez Caritas Diecezji Kaliskiej: trzydziestoosobowa grupa seniorów – uśmiechniętych, pozytywnych, ciekawych świata większego niż metry kwadratowe swoich mieszkań oraz dziesięcioosobowa grupa wolontariuszy – młodych, czasami gniewnych, zaspanych o 8 rano w sobotę. Dorzućmy jeszcze inspirujące grono instruktorów i szansę na spędzenie letnio-jesiennych weekendów w sposób daleki od stereotypowego mamy gotową.

Kulturowe inspiracje

Program opiera się na kulturze czterech państw: Hiszpanii, Włoch, Wielkiej Brytanii oraz Polski, które spajają tematykę cyklu „Kulturowe inspiracje”. Stąd nauka języków, warsztaty kulinarne (prawdziwy hit!) z tradycyjną kuchnią wspomnianych krajów, nauka żywiołowego flamenco oraz eleganckiego walca angielskiego w Sieraszewski Dance Studio czy zajęcia muzyczne, na których króluje „Felicita” i „Obladi-Oblada”.  Wszystkie spotkania pokazują charakterystyczne dla danego państwa cechy, ich odmienność i wyjątkowość, jednak przede wszystkim podkreślają fakt przenikania się tych kultur i wzajemnego czerpania ze swoich tradycji.

W ramach spotkań z kulturą odbywają się również seanse filmowe, podczas których obejrzeliśmy między innymi „Jak zostać królem” czy najnowszą adaptację „Makbeta”. W październiku byliśmy w kaliskim teatrze, gdzie zobaczyliśmy spektakl „Tragedia Coriolanusa” w reżyserii Marty Streker. Kulturalnym wydarzeniem listopada był natomiast koncert „Myślac ojczyzna” – kantata Włodka Pawlika, entuzjastycznie przyjęty przez publikę oraz oceniony pozytywnym „nawet fajnie” zaskoczonych wolontariuszy.

Upust swoim plastycznym talentom można dać także na zajęciach art&craft, gdzie tworzymy witraże, decoupage, dekoracyjne figurki czy bożonarodzeniowe bombki (nadal przed nami!). Wśród kolorowego papieru, bibuły i farb słychać głównie śmiech i dużo pozytywnej energii, ponieważ uczestnicy podchodzą do wszystkich wyzwań z odpowiednią dozą dobrego humoru i dystansu.

 Zapobiegamy, nie leczymy

Program oprócz stawiania na kulturę stawia też na profilaktykę i promowanie zdrowego trybu życia. Oznacza to, że chodzimy na basen do kaliskiego Aquaparku oraz na siłownię do klubu Division, gdzie starsze panie zawstydziły swoim nastawieniem młodych, pięknych i prężących muskuły mężczyzn. Po raz kolejny okazało się, że wiek to kategoria bardziej mentalna niż fizyczna, a młody duchem nie zawsze jest ten kto ma 20 lat.

W tym cyklu zajęciowym odbyły się również ćwiczenia z pierwszej pomocy prowadzone przez instruktora medycznego, konsultacje z dietetykiem poświęcone zdrowemu odżywianiu, trening osobowości (o wnętrze też trzeba zadbać) oraz prewencyjne spotkanie z policjantem, funkcjonariuszem kaliskiej policji.

Nidzica – rysunek na szkle

Wyobraźcie sobie pachnący las. A teraz połyskującą w słońcu taflę jeziora ukrytego wśród drzew. O poranku unosi się lekka mgła, powietrze jest rześkie, w oddali przechadza się czapla. Stoimy na pomoście i wdychamy spokój. Wdech, wydech. I jeszcze raz, zanim zmęczy nas upał, zanim pobiegniemy do huczącego świata… Jesteście tam? My byliśmy!

Wisienką na torcie tego programu, prawdziwym crème de la crème okazał się wyjazd integracyjny do wioski garncarskiej w Nidzicy. Trzy dni spędzone na Mazurach w upalny wrześniowy weekend przyniosły uśmiech i zadowolenie. Oprócz zajęć z garncarstwa, modelarstwa czy wyrobu świeczek woskowych był czas na wieczorne ognisko ze śpiewem i zabawą, spacery nad jeziorem, kąpiele i relaks. Nawet podróż, choć długa, okazała się nie męcząca, a radosna – pełna żartów, anegdot, tryskającej życiowej energii.

Ja mam 20 lat, ty masz 60 plus, ale kogo to obchodzi?

 Precyzując, ja mam 27, Halina 68, a ten „plus” to dwa udary i bardzo poważna choroba. Wystarczyłoby pewnie, by użalać się nad własnym losem. Jednak Halina jest wojowniczką i, jak twierdzi, chorobę „ma w d…”, bo ważniejsze jest życie – tu i teraz, najpełniej jak można, z błyskiem w oku i ciętym dowcipem. Co jak co, jedno jest pewne – Haliny nie zabije nuda. Ona się do niej nawet nie zbliża.