W ciągu 30 lat Caritas Polska rozwijała się, dostosowując działalność do zmieniającego się świata. Tworzyła dobrze funkcjonujące programy pomocowe i budowała zaufanie społeczne. O tym, jak zmieniała się Caritas, opowiada Jarosław Bittel, zastępca dyrektora Caritas Polska, związany z organizacją niemal od początku jej działalności.
Jest pan związany z Caritas Polska od wielu lat. Jak wyglądała praca w organizacji po jej reaktywacji?
Moja przygoda z Caritas zaczęła się w 1993 roku, w listopadzie. Pod koniec studiów na wydziale prawa pisałem pracę na temat zwrotu majątku Kościoła katolickiego w Warszawie i w związku z tym kontaktowałem się z prawniczką siostrą Maksymilianą Wojnar, która wówczas pracowała w Sekretariacie Episkopatu Polski. Dodatkowo moim dobrym znajomym i duszpasterzem w mojej parafii był ks. Krzysztof Ukleja, który w 1992 roku został dyrektorem powstającej Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej. Ks. Krzysztof zarekomendował mnie do pracy w Caritas Polska, gdzie akurat poszukiwano prawnika. Zaraz po zakończeniu studiów zgłosiłem się do ks. Mariana Subocza, który był wówczas dyrektorem Caritas Polska, i dostałem angaż. Caritas Polska miała wtedy siedzibę przy Skwerze Kardynała Wyszyńskiego 6, czyli w budynku Sekretariatu Episkopatu Polski, na ostatnim piętrze. Biuro było wtedy w budowie, jak cała struktura organizacji, a ja byłem pierwszą osobą świecką, która pojawiła się w Caritas Polska.
[…]
Kiedy Caritas Polska uruchomiła pierwsze ogólnopolskie programy pomocowe?
Pierwszym takim dużym programem trwającym do dziś było Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, którego idea powstała w 1994 r. Pomysł został zaczerpnięty z Niemiec, a przeszczepił go na grunt polski ks. Marian Subocz. W Niemczech była rozprowadzana świeca adwentowa, a my w ramach Adwentu zaczęliśmy rozprowadzać świecę jako symbol Chrystusa narodzonego. Zebrane fundusze postanowiliśmy przeznaczyć na pomoc dzieciom, w tym wypoczynek wakacyjny, bo czasy były bardzo trudne. Stopniowo rozwijały się kolejne projekty. W 1996 r. pojawiła się Jałmużna Wielkopostna, która w tej chwili jest akcją ekumeniczną, a także Skarbonka Wielkopostna, która jest projektem edukacyjnym. Skarbonka wdraża dzieci i młodzież w ideę pomagania i składania nie tylko darów materialnych, ale i duchowych. Wśród ważnych programów jest również „Kromka chleba dla sąsiada” oraz „Tak. Pomagam!”, które realizowane są od 2003 r. Ponieważ działalność charytatywna jest wspierana przez darczyńców, Caritas – chcąc uhonorować ich ofiarność – od 2002 r. organizuje Galę Ubi Caritas, podczas której przyznaje statuetki i wyróżnienia osobom i firmom zasłużonym dla działalności charytatywnej. Warto też wspomnieć, że Caritas Polska, jako organizacja pożytku publicznego, od 2004 r. ma możliwość pozyskiwania środków z przekazywania 1 procenta podatku. Celem kampanii 1% dla Caritas Polska jest ulga w chorobach i niepełnosprawnościach oraz pomoc potrzebującym. Tych projektów na przestrzeni lat było oczywiście znacznie więcej, nie sposób wszystkich wymienić w tym miejscu.
Dziś Caritas Polska realizuje również programy obejmujące pomocą potrzebujących za granicą, często w odległych rejonach świata…
Działalność Caritas Polska poza granicami kraju została wdrożona niemal od początku, w taki naturalny sposób. W odpowiedzi na kataklizmy i wojny w kościołach, z inicjatywy księży biskupów, były ogłaszane zbiórki. Zebrane środki trafiały do Caritas Polska i pozwalały realizować różne działania pomocowe. Tak było m.in. w przypadku wojny na Bałkanach – ze zbiórki na pomoc ofiarom wojny, zakupiono i wysłano 3 transporty węgla, głównie do Chorwacji. Gdy w 1994 r. wybuchła wojna w Czeczenii, również była przeprowadzona zbiórka, pojechały wtedy 4 konwoje, które najpierw zawiozły żywność i leki, a później odzież. W tym samym roku miała miejsce eskalacja konfliktu w Rwandzie – ramach pomocy wysłane zostały 2 transporty lotnicze, a dary były rozprowadzane wśród ofiar konfliktu przez polskich misjonarzy. W roku 2004, po tsunami w Azji, Caritas Polska znów włączyła się w dużą akcję pomocową. Dla mieszkańców państw leżących u wybrzeży Oceanu Indyjskiego, którzy ucierpieli w wyniku kataklizmu, organizowane były zbiórki w kościołach, na które wierni masowo odpowiedzieli. Caritas zainicjowała też program adopcji na odległość, bo wiele dzieci straciło wówczas rodziców. Proces łagodzenia skutków tsunami zakończył się dopiero w ubiegłym roku, bo zaadoptowane dzieci przechodziły przez różne poziomy edukacji i w tej chwili są już na studiach. Obecnie Caritas realizuje program Rodzina Rodzinie, który powstał w 2016 r. w odpowiedzi na tragiczną sytuację mieszkańców Aleppo. Jest on modyfikacją adopcji na odległość – tu polskie rodziny mogą niejako „adoptować” rodziny syryjskie. Niedawno program objął dodatkowo 100 rodzin mieszkających w Strefie Gazy i myślimy o rozszerzeniu go na inne kraje. Caritas Polska chce odpowiadać na największe problemy humanitarne na świecie. W tej chwili takich ognisk jest kilka – największe to Bliski Wschód, a szczególnie Jemen, Wenezuela i Sudan. Niestety nie możemy być wszędzie. W tej chwili ogromnym wyzwaniem jest pandemia, nie wiemy, jak sytuacja będzie się rozwijała, więc musimy współpracować z partnerami, do których mamy zaufanie.
[…]
Dziś nadal rozprowadzane są świece Caritas, ale to nie jedyny sposób na pozyskiwanie środków. W Caritas Polska powstał dział fundraisingu.
Gdy Caritas się odradzała, pojęcie fundraisingu w Polsce nie funkcjonowało. Parafie, listy, które były odczytywane na mszach – to był nasz fundraising. Nie mieliśmy żadnych narzędzi, opieraliśmy się na ofiarności wiernych. Próbowaliśmy docierać do mediów, ale było to bardzo trudne, bo byliśmy przez nie traktowani po macoszemu. Nasz fundraising to było zaufanie społeczne, które Caritas sobie zbudowała. Ludzie widzieli jadłodajnie dla bezdomnych, świecę wigilijną, przekaz na temat wakacji organizowanych przez Caritas, pojawiła się Skarbonka Wielkopostna, Jałmużna Wielkopostna, takimi małymi krokami zaznaczaliśmy swoją obecność w świadomości społecznej. Fundraising był tworzony w sposób bardzo naturalny. Kiedyś nie było czegoś takiego, jak zlecenia stałe w banku, nie było Internetu, ale otrzymywaliśmy stałe wpłaty na rzecz potrzebujących. Otrzymywaliśmy też wiele drobnych wpłat od osób ubogich. Bywało tak, że ktoś przychodził do Caritas, zostawiał pieniądze (zresztą to do dziś się zdarza) i zapytany na jaki cel, odpowiadał: a to już wy wiecie najlepiej. To był fundraising zaufania. Kiedy pojawił się 1 procent było już inaczej, były media społecznościowe, kampanie medialne i domy mediowe, więc Caritas musiała zmienić sposób pozyskiwania środków. Mieliśmy jednak dylemat – chwalić się tym, co robimy, czy też nie, bo może nie wypada. Życie jednak pokazało, że jeżeli ktoś nie potrafi mówić o sobie, to po prostu nie funkcjonuje w świadomości społecznej. Musimy mówić, że robimy dobre rzeczy i wierzę, że ludzie będą nas w tych dziełach wspierać.
Cały wywiad do przeczytania w Kwartalniku Caritas